[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przekonać, że potrzebuję więcej czasu?
- Nieważne - warknął mężczyzna, a Luke był pewien, że tamtego faceta nie obchodzi,
co się stało. Chciał tylko, żeby Jason się przed nim płaszczył, a Luke zachował się
odpowiednio. Był doskonały w płaszczeniu się.
- Dobra, słuchaj - ciągnął mężczyzna. - Damy ci jeszcze jeden dzień, to wszystko. I
pamiętaj, lepiej zdobądz nazwiska tych dzieciaków. Musimy wyrobić nasz limit.
W telefonie coś kliknęło i Luke uświadomił sobie, że jego rozmówca zakończył
rozmowę.
Luke zdołał go oszukać i udało mu się zyskać trochę czasu. Miał jeszcze jeden dzień.
Przynajmniej dopóki Jason się nie obudzi.
ROZDZIAA DWUDZIESTY DZIEWITY
Luke wziął Jasona pod pachy i zaczął go ciągnąć w dół schodów, ponieważ to było prostsze
niż ciągnięcie go pod górę. Poza tym gdyby Jason odzyskał przytomność i zaczął krzyczeć,
było mniej prawdopodobne, że kogoś obudzi, jeśli on i Luke znajdą się na pierwszym piętrze.
Oczywiście, gdyby Jason obudził się i zaatakował, było także mniej prawdopodobne,
że na pierwszym piętrze ktoś przyjdzie Luke owi z pomocą.
Luke zmusił się do skoncentrowania się na ciągnięciu większego chłopca. Stopa
Jasona ześliznęła się ze stopnia i uderzyła o niego, a Jason jęknął, ale nie otworzył oczu.
Może on tylko udaje? - pomyślał Luke. - Może jest całkowicie przytomny i czeka tylko
na właściwy moment, żeby się na mnie rzucić?
Ta świadomość sprawiła, że Luke zaczął się pocić ze zdenerwowania, ale szarpnął
mocniej i zdołał ściągnąć Jasona ze schodów, nie budząc go.
Potem powlókł Jasona korytarzem: skręcić w prawo, skręcić w lewo, znowu w prawo.
Wyższy chłopak był ciężki, a Luke a bolały ręce - zresztą bolała go też głowa, ponieważ
rozpaczliwie próbował wymyślić jakiś plan. Znalazł drzwi, których szukał, i zmusił się, żeby
zapukać.
- Tak? - odpowiedział senny głos.
Luke skrzywił się - po części miał nadzieję, że nic z tego nie będzie. Trzymaj się -
polecił sobie samemu.
- Psze pani! - zawołał. - Mój... mój przyjaciel jest chory.
Jakim cudem zdołał nazwać Jasona przyjacielem?
Trudno, czekało go jeszcze sporo kłamstw.
Drzwi uchyliły się i stanęła w nich pielęgniarka w falbaniastym szlafroku.
- O mój Boże - powiedziała słabo na widok leżącego bezwładnie na podłodze Jasona.
Luke spróbował go podtrzymać w taki sposób, w jaki robiłby to zaniepokojony przyjaciel, ale
to nie było proste, ponieważ z przyjemnością upuściłby go na podłogę.
- On zemdlał - stwierdził rzecz oczywistą Luke.
- Miał... miał jakiś atak, rzucał się i krzyczał. On... gadał okropne kłamstwa.
Wymyślał różne rzeczy. - To powinno pomóc, jeśli Jason się obudzi. - To się chyba nazywa
delirium, to, co on miał. Myślę, że chyba lepiej, żeby był nieprzytomny. Może mu pani dać
coś, od czego będzie spał?
- O mój Boże - powtórzyła pielęgniarka, marszcząc brwi. - Zwykle w takich
okolicznościach należy obudzić pacjenta.
To nie było w porządku, pielęgniarka wyraznie wiedziała, o czym mówi.
- Pomóż mi go wnieść do środka - poleciła Luke owi.
Złapała Jasona za nogi, więc Luke pomógł go jej podnieść, chociaż wszystkie mięśnie
go bolały. Zadyszał się ciężko, zanim donieśli Jasona na łóżko w gabinecie. Pielęgniarka
natychmiast zaczęła badanie.
- Uderzył się w głowę? - zapytała, obmacując głowę Jasona.
W żołądku Luke a zaczęła wzbierać panika.
- Mo... może tak - powiedział. - On, tego... rzucał się okropnie. Przez sen.
- Przed chwilą mówiłeś, że krzyczał. - Pielęgniarka przeszyła Luke a zaskakująco
ostrym spojrzeniem.
- Czy to także robił przez sen?
Luke przełknął ślinę.
- Nie. Rzucał się przez sen, a potem się obudził i zachowywał, jakby miał delirium. A
potem dostał ataku drgawek i stracił przytomność. Tak mi się wydaje, to wszystko działo się
strasznie szybko. Okropnie się bałem.
Przyszedł mu do głowy nowy pomysł.
- Wie pani, może dobrze by go było przywiązać do łóżka, żeby nie zrobił sobie
krzywdy, jeśli się obudzi i znowu zacznie dziwnie zachowywać?
- Bardzo dziękuję za tę fachową poradę. - Pielęgniarka podniosła Jasonowi powiekę i
poświeciła mu latarką w oko. Luke wstrzymał oddech. Jeśli Jason obudzi się teraz, będzie
mógł wmówić pielęgniarce, co tylko zechce, a ona mu uwierzy. Jason był znacznie lepszym
kłamcą od Luke a. Jego usta się poruszyły: czy wyszeptał coś, co mogła usłyszeć
pielęgniarka, ale czego nie słyszał Luke? Chłopiec starał się walczyć z atakiem paniki. Z ulgą
zobaczył, że oko Jasona było kompletnie nieprzytomne i wywrócone. Pielęgniarka ostrożnie
puściła powiekę, ale Jason się nie poruszył.
Kobieta usiadła przy biurku i wzięła długopis.
- No dobrze, jak się nazywa twój przyjaciel? - zapytała.
- Ja... Znaczy, Scott Renault - powiedział Luke.
Pielęgniarka popatrzyła na niego, jakby nie do końca mu wierzyła.
- A ty się nazywasz...?
- Lee Grant - wymamrotał Luke.
Pielęgniarka patrzyła na niego uważnie, zdecydowanie zbyt uważnie.
- No dobrze - powiedziała. - Poczekaj, zaraz wpiszę do komputera twoją relację
dotyczącą obrażeń przyjaciela. - Zniknęła za ścianą, a Luke usłyszał, jak coś do siebie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \