[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dharr pochylił się do jej ucha i szepnął:
- W łóżku będzie nam potrzebny głównie zmysł dotyku.
- Na szczęście żaden kamerzysta nie bÄ™dzie tego filmo­
wał.
- Musimy zaakceptować, iż zawsze bÄ™dziemy w cen­
trum uwagi mediów. To część naszego życia.
- Wiem. Czytałam dziś gazety z Los Angeles. Piszą:
Kalifornijska dziewczyna złapała szejka. Czujesz się
pochwycony?
- Raczej obdarzony.
Nie zwracajÄ…c uwagi na tÅ‚umy ludzi ani na gwardzi­
stów, szejk gorąco pocałował żonę, co wywołało jeszcze
głośniejszą owację.
- Dobry w tym jesteś. - Uśmiechnęła się Raina.
- A ty już gotowa, by wrócić po większą porcję?
- Nawet nie musisz pytać.
Pomachali zgromadzonym na pożegnanie i objÄ™ci we­
szli do sypialni.
- Gdzie zamierzasz zabrać mnie na miesiąc miodowy?
- spytała księżna, rozbierając męża.
- Nadal chcesz pojechać do Kalifornii? - Dharr rozsu­
wał jej suknię.
- Tak, pragnę pokazać ci plażę, na której spędzimy czas
sami, całkiem sami.
- Nie bÄ™dziesz miaÅ‚a nic przeciwko temu, jeÅ›li zatrzy­
mamy siÄ™ w Stanach w jeszcze jednym miejscu?
- Gdzie?
- Jestem umówiony w Oklahomie na spotkanie z przy­
jaciółmi w dziesiątą rocznicę ukończenia studiów.
- Cały czas myślisz o tym zabawnym zakładzie?
- Będziemy raczej świętować to, że więcej zyskaliśmy,
niż straciliśmy.
- Jeśli nie przestaniesz tak mówić, znowu się rozpłaczę
i zniszczę tę piękną suknię.
- Mam na to sposób - rzekł, zsuwając strój z jej ramion.
- Azy scałuję i nigdy nie przestanę głosić, że cię kocham.
- Trzymam cię za słowo.
- A ja przez caÅ‚Ä… noc zamierzam trzymać ciÄ™ w ramio­
nach i powtarzać tak każdej nocy.
- Na co więc czekamy? - spytała Raina.
Po wielu godzinach zmęczona rozkoszą Raina położyła
gÅ‚owÄ™ na piersi męża, czujÄ…c siÄ™ speÅ‚nionÄ… kobietÄ…. Wie­
działa, że należą do siebie na zawsze.
EPILOG
W zadymionym wnętrzu baru Sadlera siedziało trzech
mężczyzn w towarzystwie żon. Kowboj, król oraz książę
wspominali przeszÅ‚ość i snuli plany na przyszÅ‚ość. Udo­
stępniono im specjalne pomieszczenie w lokalu, więc
mieli zapewnionÄ… prywatność niezakłócanÄ… przez dzien­
nikarzy czy fotografów. Nic nie przeszkadzaÅ‚o w wielogo­
dzinnym spotkaniu starych przyjaciół.
Dharr, obejmujÄ…c RainÄ™, przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ z rozbawie­
niem, jak Marc DeLoria żartuje ze swojej żony Kate,
która ciągle dzwoniła do niani, by upewnić się, czy
ich córeczki zostały bezpiecznie odwiezione na rancho
Mitcha Warnera. %7Å‚ona Mitcha, Victoria, byÅ‚a w zaawan­
sowanej ciąży i spodziewaÅ‚a siÄ™ wÅ‚aÅ›nie dwóch dziew­
czynek.
Mitch wziął ją za rękę i spytał:
- Dobrze siÄ™ czujesz, kochanie?
- Czułabym się tak, gdyby małe zechciały pojawić się
na świecie we właściwym czasie.
- A wy, kiedy chcecie mieć dzieci? - Marc zwrócił się
do szejka.
- To naprawdę nie twoja sprawa - wtrąciła się Kate.
- Ależ jego - wÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ Mitch. - My już zostaliÅ›my oj­
cami, więc najwyższy czas na Dharra.
-Nie planujemy potomstwa przez rok czy dwa. -
Uśmiechnął się szejk. - Wolimy mieć nieco więcej czasu na
praktykę. - Uśmiechnął się do żony.
- Skoro jesteÅ› takim niegrzecznym chÅ‚opcem - zażar­
towała Raina.
- Wszyscy trzej są niegrzeczni - dodała Tori.
- Ale to chyba dobrze. - Roześmiała się Kate.
-PobiÅ‚eÅ› wszystkich, Dharr. - Mitch westchnÄ…Å‚, po­
prawiając na głowie kowbojski kapelusz. - Jako pierwszy
byÅ‚eÅ› oficjalnie zarÄ™czony, lecz ożeniÅ‚eÅ› siÄ™ ostatni. Powi­
nieneś mieć spadkobiercę, a mówisz, że będziesz z tym
czekał rok czy dwa?
- Właśnie tak. - Dharr mocno przytulił żonę. - I jestem
pewien, że najpierw urodzi się syn.
- Założymy się? - Mitch wyciągnął rękę.
- Zwietny pomysł - przyznał Marc. - Proponuję, by
pierwszy z nas, któremu urodzi się syn...
- PrzestaÅ„ - rzuciÅ‚a Kate. - ZnajÄ…c was, może siÄ™ oka­
zać, że każda żona będzie musiała urodzić z dziesięcioro
dzieci, a wy i tak nie przestaniecie, póki któryś w końcu
nie wygra.
- O to chodzi. Cała przyjemność w próbach, prawda,
Tori?
- MyÅ›lÄ™, że nie pora teraz na rozmowÄ™ o synach - od­
parła Victoria.
Dharr uznał, iż czas wykazać zdolności dyplomatyczne.
Uniósł kieliszek wina do toastu.
- Za nasze przyszłe dzieci i nasze żony, które maję nas
u swych stóp.
- Myślę, że za to możemy wypić, prawda, dziewczyny?
- Tori uniosła szklankę z wodą mineralną.
Kate i Raina przyznały jej rację.
Marc i Mitch wznieśli kufle z piwem.
- Za przyjazń, przyszłość i trzy wspaniałe kobiety.
Wszyscy trzej doszli szybko do wniosku, że gdy w grę
wchodzi uczucie do wspaniałych kobiet, żadne zakłady
nie mają znaczenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \