[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gdzie się tego nauczył? I wracasz do wojen miejskich.
Wiele dróg tam prowadzi. Ktoś go tego nauczył lub gdzieś studiował.
Robił doświadczenia, zanim zaczął ten eksperyment. Ale nie tu, nie w
Nowym Jorku.
Eve krążyła przy tablicy, rozważając wszystkie aspekty.
Sprawdziliśmy to poprzednim razem. Teraz też szukaliśmy kobiet w
tym typie przez Biuro Osób Zaginionych. A jeśli eksperymentował gdzie
indziej? Jeśli celowo okaleczał zwłoki, żeby wyeliminować podobieństwo,
lub pozbywał się ich w inny sposób?
Będziesz musiała przeprowadzić globalne wyszukiwanie okaleczonych
zwłok i zaginionych kobiet w typie jego ofiar.
Może nie zawsze był taki ostrożny. Jeśli coś znajdziemy... w końcu
przecież mógł gdzieś zostawić jakiś ślad. Zatrzymała się i wbiła wzrok w
portret mężczyzny, na którego polowała. Udoskonalał swój fach, szukał
metody. Prowadziliśmy globalne poszukiwania, ale może nie sięgaliśmy
wystarczająco głęboko w przeszłość.
Zaraz się do tego zabiorę. Zrobię to szybciej powiedział, zanim Eve
zdążyła zaprotestować. Wyszukiwanie będzie trwało, a my, w
oczekiwaniu na rezultaty, z którymi będziesz mogła popracować, chwilę się
prześpimy.
W porządku, zgoda.
Sny pojawiały się w niewyraznych strzępach, jakby pływała we mgle,
która rwała je i łączyła od nowa. Zegar tykał bezlitośnie.
Przez niekończące się tykanie słyszała odgłosy bitwy. Ostrzał,
pomyślała. Miotacze, pociski, przerażone krzyki walczących mężczyzn i
kobiet.
Czuła zapach krwi, dymu, palonych ciał. Masakrze towarzyszył mdląco
słodki aromat.
Gdy obraz zaczął robić się coraz wyrazniejszy, zrozumiała, że bitwa
rozgrywała się na scenie. Dziwne, wystylizowane dekoracje miały
symbolizować miasto. Budynki, wszystkie czarno-srebrne, pochylały się nad
białymi ulicami, które krzyżowały się pod niewyobrażalnymi kątami lub
nagle okazywały się ślepe.
Postaci na scenie ubrane były w połyskujące, kosztowne kostiumy.
Unurzane we krwi, wirowały w kłębach dymu, mordując się wzajemnie.
Przyglądała się temu z zainteresowaniem, siedząc w bogato zdobionej
loży. Poniżej, w kanale dla orkiestry, pośród kłębiących się zwłok, muzycy
grali na swoich instrumentach jak szaleni. Ich palce ociekały krwią od
ostrych jak brzytwa strun.
Dopiero po jakimś czasie uświadomiła sobie, że krzyki ze sceny to był
śpiew. Zacięty, agresywny, morderczy. Wojna nigdy nie była inna.
Trzeci akt prawie się kończy.
Odwróciła się i spojrzała w twarz zabójcy, który z kieszeni czarnego
smokingu wyjął ogromny stoper.
Nie rozumiem. Tu jest tylko śmierć. Kto pisze takie rzeczy?
Zmierć, tak. Namiętność, siła, życie. Wszystko prowadzi do śmierci,
nieprawdaż? Kto miałby lepiej o tym wiedzieć od ciebie?
Zabójstwo to co innego.
Och, tak. To sztuka. Zabójstwo jest zamierzone. Zabójstwo odbiera
śmierć z rąk losu, daje władzę temu, kto kreuje śmierć. Temu, kto czyni z
niej dar.
Jaki dar? Jak zabójstwo może być darem?
To... Wskazał na scenę, na której sanitariusze kładli na noszach
zmasakrowane ciało kobiety o zakrwawionych ciemnych włosach. To jest
nieśmiertelność.
Nieśmiertelność jest dla zmarłych. Kim była za życia?
Uśmiechnął się.
Czas dobiegł końca. Zatrzymał stoper i nagle na scenie zapadła
ciemność.
Eve zerwała się na łóżku, z trudem łapiąc oddech. Wciąż pozostając na
granicy snu i jawy, zasłoniła uszy, by zagłuszyć tykanie.
Dlaczego to nie chce się uciszyć?
Eve. Eve. To twój komunikator. Roarke chwycił ją za nadgarstki i
delikatnie oderwał jej ręce od uszu. To twój aparat.
O Jezu. Zaczekaj. Potrząsnęła głową, próbując wrócić do
terazniejszości. Zablokuj obraz poleciła i dopiero wtedy odebrała.
Dallas.
Uwaga, meldunek. Porucznik Eve Dallas zgłosi się w Union Square
Park, przy Park Avenue. Znaleziono zwłoki niezidentyfikowanej kobiety.
Widoczne ślady tortur.
Eve odwróciła głowę i spojrzała na Roarke'a. Ich oczy się spotkały.
Przyjęłam. Powiadomić detektyw Delię Peabody, wezwać doktora
Morrisa. Procedura specjalna: powiadomić komendanta Whitneya i doktor
Mirę. Jestem w drodze. Dallas, koniec.
Jadę z tobą powiedział Roarke, wstając. Wiem, że się ze mną nie
założysz, ale to będzie Gia Rossi. A ja jadę z tobą.
Przykro mi.
Ach, Eve. Jego ton się zmienił, złagodniał. Mnie też.
Rozdział 18
Tak jak Eve wydało się wcześniej, że ich zasypany śniegiem ogród to
dobry temat dla malarstwa krajobrazowego, tak Roarke'owi miejsce zbrodni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]