[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wprost do jej pośladków.
Koszulka, figi i jego dżinsy mogłyby równie dobrze
nie istnieć. Prąd pożądania, który przebiegł go od
włosów na głowie do palców u nóg, był tak silny, że
Taylor nie byłby w stanie przypomnieć sobie, jak się
nazywa, gdyby go ktoś o to akurat zapytał. Był zbyt
skoncentrowany na bliskości Vanessy, by zwracać
uwagę na cokolwiek innego. Odwróciła się do niego,
a wyraz jej oczu powiedziaÅ‚ mu, że tak jak nim wstrzÄ…s­
nęło nią erotyczne podniecenie.
Wsunął palce prawej dłoni w jej rozburzone włosy,
a lewą ręką przyciągnął ją do siebie. Z ust wyrwało jej
się pełne oczekiwania westchnienie, a wargi rozchyliły
się zapraszająco. Patrzyła na niego tak, jak przedtem
w restauracji, z mieszaniną lęku i tęsknoty. Pochylił się
i leciutko musnął jej wargi, próbując ich smaku, pełen
strachu, że jeśli pozwoli sobie na zbyt wiele, straci
resztkÄ™ kontroli nad swoimi emocjami.
Intensywność pożądania przeraziła Taylora. Był
pełnym życia mężczyzną o normalnych potrzebach, ale
nigdy jeszcze żadna kobieta nie podniecała go tak jak
ta, którą teraz trzymał w ramionach. Z kolei pożądanie
mieszało się jakoś z poczuciem odpowiedzialności,
a nawet z troskÄ… o jej zadowolenie.
Przyzwyczaiwszy się już do aksamitnej miękkości
jej warg, przesuwał po nich ustami powoli i rytmicznie,
aż wyprężyła się nieco, delikatnie domagając się czegoś
więcej. Z gardła Taylora wydobył się dzwięk, który był
w równej mierze jękiem i westchnieniem. Mężczyzna
odpowiedział na żądanie Vanessy z ciągle jeszcze
80 » TAJEMNICA
kontrolowaną niecierpliwością. Przygarnął ją mocniej
i pogłębił pocałunek. Powitała go, przytulając się
jeszcze ciaśniej. Taylor opuścił rękę i nareszcie mógł
objąć kuszącą wypukłość jej pośladków, gładzić ciepłą,
nagą skórę i śliski materiał fig.
Szafka była tuż, tuż. Taylor popchnął Vanessę
lekko do tyłu, więżąc swoją dłoń między drewnianą
pÅ‚ytÄ… a miÄ™kkim ciaÅ‚em kobiety i przywierajÄ…c twar­
dymi lędzwiami do jej łona. Intymność tej pozycji
ujawniła bez żadnych wątpliwości, jak bardzo jest
podniecony. Vanessa czuÅ‚a, że jej ciaÅ‚o reaguje podob­
nym ogniem.
Po nieskończenie słodkiej chwili Taylor przerwał
pocałunek i odsunął się, niechętnie tracąc kontakt
z ciałem dziewczyny. Przeczesał palcami jej włosy.
- Nie po to mnie tu wezwałaś.
- Jesteś pewien? - spytała zachrypniętym głosem.
- Bo ja nie.
Nie mógł oderwać wzroku od jej twarzy. Miała
zarumienione policzki, oczy jej błyszczały, a wargi
wciąż były wilgotne od pocałunku. Przez moment nie
był pewien, czy uda mu się zapanować nad sobą. Jej
uroda odebrała mu dech, a jej kruchość przywołała
natychmiast tÄ™ niewygodnÄ… cechÄ™ jego charakteru:
przyzwoitość.
- ByÅ‚abyÅ›, za godzinÄ™ - powiedziaÅ‚ gorzko, zmu­
szając się, by się odwrócić. Do diabła, życie było
niesprawiedliwe dla przyzwoitych facetów.
Nie patrzył na nią, ale był świadom, że Vanessa
napełniła kubki, postawiła je na tacy i wyszła z kuchni.
Odetchnął głęboko i poszedł za nią do stołu w aneksie
jadalnym.
Gdy podnosiła kubek do ust, ręce jej drżały tak
bardzo, że zastanawiała się, jakim cudem przyniosła tu
tacę. Scena w kuchni wydawała jej się coraz mniej
realna, gdy usiłowała określić, co właściwie się stało.
TAJEMNICA " 81
MilczaÅ‚a, gdy Taylor usiadÅ‚ na krzeÅ›le naprzeciw­
ko i ujął swój kubek. %7ładne z nich przez chwilę nic
nie mówiło. Taylor otworzył pudełko krakersów
i wysypał sporą garść na swoją serwetkę. Po chwili
Vanessa wyciągnęła rękę i wzięła jednego kraker-
sowego miśka. Oczy Taylora i Vanessy spotkały się
i napięcie odrobinę zelżało, gdy uśmiechnęli się do
siebie.
Napięcie zelżało, ale cisza trwała nadal. Myśli
Vanessy kÅ‚Ä™biÅ‚y siÄ™ bezÅ‚adnie, gdy usiÅ‚owaÅ‚a uporzÄ…d­
kować wydarzenia wieczoru: koszmarny sen, telefon
do Taylora, scena miłosna w kuchni. Powiedział, że za
godzinę znów będzie wiedzieć, dlaczego go wezwała.
Teraz jednak wiedziała tylko tyle, że nigdy w życiu nie
chciałaby mieć więcej takiego koszmaru jak ten, który
ją wyrwał ze snu.
Skończyli już pić kakao.
- To był ten sam sen - powiedziała z namysłem
w głosie, a Taylor poruszył się na krześle, by dać jej
znać, że słucha. - Wczoraj i dzisiaj. Ten sam sen, tylko
tym razem z większą liczbą szczegółów. - Zamyśliła
siÄ™ na chwilÄ™. - Nigdy dotychczas nie miaÅ‚am po­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \