[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najwyrazniej nie miał takich zamiarów.
- Proszę pani... - Nieśmiały głos Mary przywołał Felicję do rzeczywistości.
- Słucham. - Postarała się, żeby jej głos zabrzmiał zwyczajnie.
- Jest tu mężczyzna. Twierdzi, że jest pani ojcem.
Co jeszcze mogło się stać? Felicja aż bała się pomyśleć. Nie była pewna, czy zdoła
zachować się poprawnie w obecności ojca, który traktował ją jak przedmiot i poniżał.
Nie miała jednak wyboru. Musiała się z nim spotkać, tak jak musiała zostać w Londynie
do czasu, aż pozna sądowy werdykt, by wiedzieć, czy Edmund będzie mógł
przedstawić sprawę parlamentowi.
Dopiero potem skupi się na tym, jak zapewnić sobie środki utrzymania. Nie będzie to
łatwe. Swoje umiejętności mogła wykorzystać jedynie jako guwernantka albo
gospodyni. Była jednak zdecydowana nie korzystać z pomocy Guya, zwłaszcza teraz,
gdy się kochali. Mogła pozwolić na intymne zbliżenie, ale na pewno nie zostanie jego
utrzymanką.
- Felicjo, jesteś tutaj, córko? - zawołał Nathan Dunston przez drzwi oddzielające jej
sypialnię od salonu.
Zwlokła się z łóżka.
- Idę, ojcze.
Mary pomogła jej się ubrać i spiąć włosy. Felicja zerknęła do lustra. Wyglądała znośnie.
W drodze do salonu wygładziła spódnice i przekroczyła próg. Zauważyła, że ojciec
niespokojnie przemierza pokój. W pierwszym odruchu omal nie uległa panice, zaraz
jednak dumnie uniosła głowę. Nie była już małą dziewczynką, która kuliła się za
każdym razem, gdy ojciec wpadał w zły humor.
- Czego chcesz, ojcze?
Zatrzymał się i zmierzył ją gniewnym spojrzeniem.
- Co ty sobie wyobrażasz? Dlaczego znowu odrzuciłaś Marbury ego?
- Jak słyszę, spieszno mu było ci o tym donieść - zauważyła ironicznie - ale to wcale
mnie nie dziwi.
Ojciec jeszcze bardziej się naburmuszył, aż jego krzaczaste brwi połączyły się w jedną
linię.
- Słusznie postąpił, że mi powiedział. Wrócisz do niego córko, nie łudz się, że będzie
inaczej.
- Nie wrócę!
Mimo wyrażonego głośno sprzeciwu Felicja cofnęła się o krok. Zaczęło ją ssać w
żołądku.
Ojciec spojrzał na nią z góry.
- Pożałujesz tej decyzji.
- Nie sądzę - odparła najbardziej przekonująco, jak umiała. - Edmund chce ode mnie
tylko jednego. A właściwie teraz, gdy zaoferowałeś mu tyle pieniędzy, jeszcze czegoś
innego. Natomiast ja nie chcę od niego niczego. Lepiej będzie, gdy się rozstaniemy.
- Stracisz dobre imię - orzekł Nathan autoratywnym tonem. - Będziesz rozwódką.
%7ładen mężczyzna cię nie zechce.
Pochylił się ku niej, jakby chciał jej się lepiej przyjrzeć. Poczuła się nieswojo. Ojciec
nigdy nie interesował się ani jej wyglądem, ani samopoczuciem.
Udało jej się opanować lęk. Wzruszyła ramionami.
- Jakoś to przeżyję, ojcze. Chcę tylko dostać należne mi dożywocie.
- Nie dostaniesz go, córko. Nie teraz - stwierdził stanowczo Nathan. Niewątpliwie nie
odkrył jeszcze wszystkich kart. -Edmund mówi, że zawezwie na rozprawę tego
wicehrabiego. Podobno z nim cudzołożyłaś. - Przeszył ją spojrzeniem małych piwnych
oczek. - Czy to prawda?
Felicja nie miała zwyczaju kłamać, a chociaż bardzo chciała zaprzeczyć oskarżeniu
Edmunda, to przecież nie mogła. Lepiej było milczeć.
- Powiedz prawdę, córko! - zagrzmiał Nathan.
Felicja omal nie uległa temu żądaniu. Przeciwstawienie się ojcu zawsze sprawiało jej
trudność. Często stawało się niemożliwe. Jednak nie mogła do niczego się przyznać,
mając na względzie zarówno siebie, jak i Guya.
- Prawda i tak wyjdzie na jaw podczas przesłuchania - powiedział ojciec.
Zadrżała, przejęta strachem. I ona, i Guy będą zhańbieni. Jednak istniała inna
możliwość... Pokręciła głową.
- Nie kręć głową, córko. Skoro tak, to już ja dopilnuję, żeby ten człowiek się z tobą
ożenił - zapowiedział Nathan i zaśmiał się nieprzyjemnie.
Felicja raptownie się odwróciła.
- Nie ośmielisz się.
- Akurat, córko. Zobaczysz, co się stanie - zagroził Nathan. Felicja stała jak
sparaliżowana, gdy ojciec opuścił salon.
Sprawy toczyły się za szybko, i to w niewłaściwym kierunku. Musiała ostrzec Guya,
wyjaśnić, co zaszło. Nie zasługiwał na taki los. Po wypadku wziął ją pod swój dach,
opiekował się nią i chronił, służył wsparciem i pomocą. Teraz z jej powodu mial zostać
postawiony w kompromitującej sytuacji.
Bezsilnie opadła na fotel i ukryła twarz w dłoniach. Bolały ją kark i plecy. Bolało ją całe
ciało. W skroniach czuła przykre pulsowanie. Bała się o przyszłość.
Gdyby chociaż nie zakochała się w Guyu. Gdyby nie wymieniali intymnych pieszczot.
Byłoby najlepiej, gdyby się nie spotkali. Ich życie splotło się tak mocno, że trudno było
rozsupłać węzły.
Po policzkach popłynęły jej łzy, których nie potrafiła powstrzymać. Po chwili Felicja
rozpłakała się na dobre.
Felicja przestała nerwowo krążyć po pokoju, gdy usłyszała pukanie. To musiał być
Guy. Dziękowała Bogu, że tak szybko przyszedł.
- Felicjo - powiedział, ujmując jej dłonie - co takiego zaszło, że uznałaś za stosowne
wysłać do mnie liścik, abym niezwłocznie przyszedł?
- Och, Guy... Mój ojciec... Był tutaj dziś rano. Zagroził, że zmusi cię do małżeństwa ze
mną, ponieważ stanowczo nie zgadzam się na powrót do męża. Chce cię zrujnować.
Guy wybuchnął śmiechem.
- Ma dobre mniemanie o własnych możliwościach. Felicja uwolniła dłonie z uścisku.
- Ojciec jest bogaty. Może sobie pozwolić na wszystko. Zawsze tak było.
- Felicjo, stanowczo za bardzo się tym przejmujesz - orzekł Guy. - Twój ojciec nie jest w
stanie zmusić mnie do czegokolwiek. Nie zrobię tego, czego nie chcę zrobić.
- Nie wiesz, co mówisz. - Odwróciła się i podeszła do okna. Wyjrzała na ulicę. Dołem
przejeżdżały powozy i przechodzili ludzie. %7łycie toczyło się zwykłym rytmem. - Może
bardzo ci zaszkodzić.
Guy pokręcił głową, wyraznie zdziwiony.
- Nie mnie, Felicjo. - Podszedł do niej, ale stanął obok, trzymając ręce przy sobie. -
Wydaje ci się, że twój ojciec wszystko może, ponieważ przez całe życie byłaś od niego
uzależniona. Tymczasem w rzeczywistości nie ma takich nieograniczonych możliwości.
- Zapowiedział, że cię zrujnuje. - Zwróciła się ku niemu. -Poważnie rozważałam
pogodzenie się z mężem. To uszczęśliwiłoby ojca, a ciebie zabezpieczyło przed jego
grozbami.
- Ani mi się waż! - Guy chwycił Felicję za ramiona i delikatnie nią potrząsnął. - Jeśli to
zrobisz, wyzwę tę podłą kreaturę, która zwie się twoim mężem, na pojedynek. To
rozwiąże wszystkie problemy. Zostaniesz wdową, a ojciec straci nad tobą kontrolę.
- Guy! - Felicja nie poznawała mężczyzny, w którym się zakochała. Regularne rysy
twarzy wykrzywiła wściekłość. -Nie możesz tego zrobić. Pod żadnym pozorem. Puścił
ją i cofnął się o krok.
- To nie mów niedorzeczności. Nie wrócisz do Edmunda, a twój ojciec w żaden sposób
[ Pobierz całość w formacie PDF ]