[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mogłem wytrzymać...
Pierwszy raz w życiu usłyszała coś takiego, a na dodatek nikt jeszcze nie
patrzył na nią spojrzeniem tak pełnym pożądania...
- Zawsze tak robisz? - szepnęła, odwracając wzrok.
- Nigdy - odparł zdecydowanym tonem. - Nigdy przedtem żadnej kobiety
nie pragnąłem aż tak bardzo.
Jakiś czas pózniej siedział w kuchni z kubkiem czarnej kawy. Wcześniej
zjadł omlet przygotowany przez Hope. Zamyślony wpatrywał się w resztki
kawy. W końcu przemówił.
- Dlaczego nie chciałaś mnie wpuścić? Dlaczego nie chciałaś, żebym
wszedł do twojego domu?
RS
69
Hope odetchnęła z ulgą.
- Chodz, pokażę ci. - Wzięła go za rękę. - Popatrz. Drżę na myśl, że coś
mogłoby się popsuć, zanim to skończę.
- Jaki piękny materiał... - Objął ją. - Czy szycie tej sukni sprawia ci
przyjemność?
- I tak, i nie. Z jednej strony czuję się strasznie ważna, bo Jane w tym
stroju będzie w samym centrum zainteresowania, z drugiej boję się jej reakcji,
kiedy przyjedzie do przymiarki.
- Gniewacie się?
- Trudno to tak nazwać. W ogóle się do mnie nie odezwała. Najbardziej
przejmuję się tą przymiarką. Musiałam przerobić cały wykrój, żeby go
dopasować do jej wymiarów. Zobaczyłam też, że wybrała fason z ogromnym
dekoltem z przodu i na plecach, i strasznie opięty aż do bioder.
- Domyślam się, że pozwoliłaś sobie jednak na pewne zmiany.
- Tak. Zmieniłam rękawy, które jej się nie podobały, ale oprócz tego nieco
zmniejszyłam dekolt, a obcisły stan zakończyłam z tyłu czymś w rodzaju
trenu. Taki fason jedynie sugeruje ukryte kształty, zamiast je podkreślać.
- Po co to wszystko? - zapytał wyraznie zdziwiony.
- Taki fason może mieć suknia wieczorowa, a nie ślubna, w której
otrzymuje się sakrament. Nie wypada pokazywać tyle obnażonego ciała. Co
innego, gdyby to była tylko cywilna uroczystość, w urzędzie...
- Boisz się jej wizyty, bo myślisz, że nie spodobają jej się te zmiany?
- Chyba tak, chociaż bez trudu mogę wszystko zwęzić i powiększyć
dekolt. Mam nadzieję, że jak się w niej zobaczy, spodoba jej się. - Hope
westchnęła. - Przyznam, że po raz pierwszy w życiu nie cieszę się na myśl o
spotkaniu z nią i bardzo mnie to martwi.
Patrząc na symbol nowego życia Jane, Hope nagle poczuła się bardzo
stara.
- Jak ten czas leci... Tak niedawno sama miałam osiemnaście lat i całe
życie przed sobą, a tu, nim się obejrzałam, mam je już za sobą.
- Masz jeszcze bardzo daleko do końca, skarbie. Puściła mimo uszu jego
ciepłe słowa.
- Muszę już iść spać, Matt. Nie mogę opuszczać się w pracy z powodu
zmęczenia.
RS
70
- Dobranoc, kochanie. Do zobaczenia jutro - szepną}, po czym cicho
zamknął drzwi.
Na oddziale powitał ją żałosny płacz dziecka.
- Dzień dobry, siostro.
Po tych słowach Matthew przedstawił jej nową pacjentkę:
- To jest Amy Harper. - Uśmiechnął się do zapłakanej dziewczynki, która
siedziała na kolanach matki. -Rodzice poszli z Amy do lekarza, ponieważ
miała wysoką temperaturę, nie chciała jeść, stale kazała się nosić i narzekała
na ból w biodrze.
- Byłyśmy u lekarza dwa tygodnie temu, po tym, jak Amy się przewróciła
- wyjaśniła pani Harper. - Miała ogromnego siniaka na udzie, ale wydawało
się nam, że znika. Teraz Amy mówi, że znowu ją boli, a to miejsce jest
gorące i zaczerwienione.
- Siostra Scott już pobrała krew i posłała ją do analizy. Zaraz zrobimy
Amy prześwietlenie - poinformował Matt. - Na razie, zanim przyjdą wyniki,
trzeba jej podać środek przeciwbólowy i zapewnić spokój.
Trzeba było nie lada zabiegów, by uspokoić Amy, która okazała się
jedynym dzieckiem nadopiekuńczych rodziców.
W końcu Hope, pod pretekstem załatwienia różnych formalności, odesłała
z pokoju najpierw ojca, a potem matkę, by walczyć tylko z dzieckiem i
jednym z rodziców. Gdy środki przeciwbólowe zaczęły działać, dziewczynka
i rodzice powoli się uspokajali.
Niestety, wyniki badań laboratoryjnych okazały się niepomyślne. Hope
poprosiła Matta, by porozmawiał z rodzicami.
- Upadek uszkodził górną część kości udowej, tuż przy stawie biodrowym
- zaczął ostrożnie. - Wdało się zakażenie. Przez kilka tygodni Amy będzie
musiała brać antybiotyki.
- De tabletek? Ona ma poważne kłopoty z połykaniem.
- Na początek będzie je otrzymywać dożylnie, w szpitalu. Musimy ustalić
ich poziom we krwi. Założymy jej gips, co powinno złagodzić ból.
- Czy będzie miała zniekształconą nogę? - zaniepokoił się ojciec. Był
blady jak ściana. - Czy takie zakażenie, nie leczone, może się
rozprzestrzenić?
RS
71
- Badania laboratoryjne wykazały, że zgłosili się państwo w samą porę,
więc szanse na wyleczenie są znaczne. Nie leczone zapalenie szpiku i kości
samo nie przechodzi.
- Jak długo Amy zostanie w szpitalu? Ona tak lubi szkołę...
- Proszę się tym nie martwić. - Hope włączyła się do rozmowy. - Do
naszego szpitala przychodzi nauczycielka, która pomaga dzieciom nadrabiać
zaległości. Proszę się tylko dowiedzieć, co teraz przerabia w klasie, a my już
dopilnujemy, żeby się tego nauczyła.
- Czy mają państwo jeszcze jakieś pytania? - ciągnął Matthew. - Zapewne
teraz trudno państwu pozbierać myśli, ale pózniej proszę ze wszystkimi
pytaniami zwracać się do siostry Morgan.
- Jeżeli nie będę znała odpowiedzi, zapytamy doktora Benedicta, który
stale zagląda na nasz oddział - dorzuciła Hope. - Widzę, że Amy zasnęła.
Proponuję, żeby korzystając z okazji, rozejrzeli się państwo po szpitalu.
- Mamy bufet, w którym jest wszystko, od napojów do gorących posiłków.
Radzę usiąść przy kawie i spokojnie porozmawiać. Państwa rola w
rehabilitacji córki będzie nader istotna, więc trzeba się do tego psychicznie
przygotować.
Rodzice upewnili się, że dziewczynka śpi, i oznajmili, że wrócą za
godzinę.
- Jakie uszkodzenia wykazało prześwietlenie? - zapytała po ich wyjściu
Hope.
- W tym wieku choroba rozwija się co najmniej przez pięć dni. Na razie
ślady zapalenia są minimalne. Zdjęcia nie wykazują żadnych zwyrodnień.
- To znaczy, że mogą stanowić punkt odniesienia w procesie kuracji?
- Oczywiście. Poproś kogoś, żeby pilnował jej kroplówki. Takiemu
maluchowi czasami należy zmienić miejsce wkłucia albo zwiększyć
przepływ.
- Przydzielę też kogoś, żeby obserwował jej reakcję na leki. Rodzicie
twierdzą, że Amy jeszcze nigdy nie brała antybiotyków, a my możemy być
zmuszeni dać jej niezły antybiotykowy koktajl. Lepiej, żeby ktoś jej pilnował.
- Są do mnie jeszcze jakieś sprawy? - spytał Matthew, przeglądając
notatki. - Jeżeli nie ma, możemy pójść na kawę i zaopiekować się jakimiś
herbatnikami.
RS
72
Hope wiedziała, że ta propozycja nie wzbudzi niczyich podejrzeń.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]