[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pamiętać jako naiwną nastolatkę, lecz kobieta,
z która się wczoraj kochałeś...
- ByÅ‚a naiwnÄ… dziewicÄ…. - PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ z zain­
teresowaniem badacza, jak zareagowaÅ‚a. - To pra­
wda, że pamiętam cię jako dziecko, Imogeno. Byłaś
93
bardzo romantyczną i niedojrzałą nastolatką, która
idealizowaÅ‚a kontakty miÄ™dzy kobietami i mężczy­
znami. Dla ciebie byÅ‚y one do przyjÄ™cia tylko opa­
trzone etykietkÄ…  miÅ‚ość". Twierdzisz, że jesteÅ› do­
rosła, ale dojrzała kobieta nie czepiałaby się tak
kurczowo swojego dziewictwa jak ty.
Ta niemal medyczna analiza była tak okrutna, że
Imogenie aż zaparło dech. Odniosła wrażenie, że
Dracco chce odebrać jej wszystko, co uważała za
piÄ™kne i co, jak sÄ…dziÅ‚a, stworzyÅ‚o miÄ™dzy nimi cu­
downą, intymną więz. Spłycał i trywializował jej
uczucia, bezwzglÄ™dnie pozbawiaÅ‚ jÄ… radoÅ›ci i na­
dziei.
- Twoja reakcja jest całkowicie psychologicznie
usprawiedliwiona - ciÄ…gnÄ…Å‚ dalej tym samym to­
nem. - Pożądanie, podniecenie i zaspokojenie se­
ksualne chcesz nazywać miłością, bo inaczej nie
zmieÅ›ciÅ‚yby siÄ™ w twoim systemie wartoÅ›ci i mog­
łabyś zle się z tym czuć. Tylko że kochać kogoś,
Imogeno, to znaczy znać go i akceptować takim,
jaki jest, a my...
Imogena nie była w stanie dłużej tego słuchać.
ZmiaÅ‚o podeszÅ‚a bliżej i poÅ‚ożyÅ‚a mu rÄ™kÄ™ na ramie­
niu. Czuła, że drgnął pod wpływem jej dotyku.
Chciała przełamać bariery, jakie między nimi
wzniósł.
- Imo, mam ważne spotkanie i nie mogę się
spóznić. - Próbował się od niej uwolnić.
94
- Dracco, proszÄ™... - szepnęła, patrzÄ…c mu pro­
sto w oczy - ta noc musiała przecież coś dla ciebie
znaczyć. Ja...
- Znaczyła bardzo dużo.
Odczuła ulgę, lecz jej radość była przedwczesna,
Dracco bowiem powiedział:
- Znaczyła tyle, że jeśli mieliśmy szczęście, to
za dziewięć miesięcy urodzi nam się dziecko,
a przecież o to tylko chodziło, prawda?
Nie mógł jaśniej uzmysłowić jej, że sama nic dla
niego nie znaczy.
Odsunęła się i łzy zamgliły jej wzrok, lecz zanim
odeszła, zdążyła jeszcze zapytać:
- A co będzie... jeżeli jednak nie mieliśmy
szczęścia?
- W takim razie będziemy musieli próbować do
skutku - powiedział cicho po chwili milczenia.
Otworzył drzwi i wyszedł, a ona miała wrażenie,
że serce jej pęka. Jak miała to wytrzymać? Zimny,
pozbawiony miłości akt seksualny z mężczyzną,
który jej nie kochał, a którego ona...
Nie chciała płakać, nie wolno jej płakać! Ból
drążył dotkliwie, sięgał do głębi, lecz Imogena
musiała pozostać opanowana i zachować pozorny
spokój.
Dracco jechał drogą dojazdową, pozostając nadal
w stanie podobnym do szoku. Kiedy jednak dopu-
95
ścił do siebie swe prawdziwe uczucia, były one tak
gwaÅ‚towne, że dalsza jazda mogÅ‚aby stanowić za­
grożenie dla niego samego i dla innych.
ByÅ‚ już na głównej szosie, kiedy klnÄ…c pod no­
sem, zjechał na pobocze i zatrzymał samochód.
OkÅ‚amaÅ‚ ImogenÄ™, że ma pilne spotkanie. Wy­
bierał się tylko do Davida Bryanta, żeby podpisać
nowÄ… wersjÄ™ testamentu, którÄ… adwokat przygoto­
waÅ‚ na jego życzenie. Na mocy tego dokumentu ca­
ły majątek Dracco miał należeć do Imogeny
i jej przyszłych dzieci. Chodziło o naprawdę
wielkie dziedzictwo i prawnik pozwoliÅ‚ sobie wy­
razić zdziwienie taką decyzją, lecz Dracco trwał
w swym zamiarze i teraz chciaÅ‚ plan ten uprawo­
mocnić.
Imogena nie miała pojęcia, czym była dla niego
ostatnia noc -jak wielkie wzbudziÅ‚a w nim poczu­
cie winy i wyrzuty sumienia - i jak ogromną dała
mu rozkosz. Nie potrafiłby wyrazić tego słowami.
Jak można opisać coś tak upragnionego i wytęsk-
nionego? Jak można oszacować gÅ‚Ä™biÄ™ uczuć, któ­
rych doznawaÅ‚, kiedy o brzasku patrzyÅ‚ w jej uÅ›pio­
nÄ… twarz?
Uśmiechała się nawet we śnie. Choć minęły już
chwile ekstazy, którą wykrzyczała na głos, kiedy
jÄ… trzymaÅ‚ w ramionach, to na jej policzkach wi­
dać jeszcze było ślady łez - łez i ulgi, i spełnienia.
Był szczęśliwy, że nareszcie jest przy nim, i miał
96
pokusę, by to raz po raz sprawdzać, jakby nie mógł
uwierzyć w cud.
WiedziaÅ‚, że daÅ‚ jej rozkosz, i poznaÅ‚by to na­
wet bez słów, bo język jej ciała nie pozostawiał
co do tego żadnych wÄ…tpliwoÅ›ci. GorÄ…co i namiÄ™t­
nie obejmowaÅ‚a go, przyjmowaÅ‚a w siebie i koÅ‚y­
sała.
Od dawna wiedziaÅ‚ zresztÄ…, że tak bÄ™dzie. Jesz­
cze kiedy była nieśmiałą nastolatką, dostrzegł
w niej temperament. Zdawał sobie sprawę, że już
wtedy go pragnęła, i on pragnął jej także. Tylko że
on był dorosłym mężczyzną, który potrzebował
dojrzaÅ‚ej partnerki, a ona byÅ‚a bardzo mÅ‚odÄ… dziew­
czynÄ….
Dracco przymknął oczy i odetchnął głęboko.
Kiedy powiedziaÅ‚ Imogenie, że chce, aby w ży­
łach jego dziecka płynęła krew jej ojca, to była
tylko niewielka część prawdy.
John Atkins byÅ‚ przenikliwym i kochajÄ…cym oj­
cem. On także dostrzegał narastające w Imogenie
młodzieńcze uczucie do Dracco.
- Ona wyobraża sobie, że ciÄ™ kocha - powie­
dział mu w szczerej męskiej rozmowie, którą sam
zainicjowaÅ‚ na krótko przed szesnastymi urodzina­
mi Imogeny.
- Wiem - odpowiedziaÅ‚ Dracco. - Ja też jÄ… ko­
cham, John. I wiem też, że na razie jest o wiele za
młoda...
97
- Dracco - przerwał mu John Atkins - ja nie
kwestionujÄ™ twoich uczuć, lecz jako ojciec Imoge­
ny proszę cię, abyś mi przyrzekł, że poczekasz, aż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \