[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dział, że gospodyni chętnie mu pomoże, ale być może było z jego strony egoizmem wy-
magać od niej tyle. I kiedy tak myślał o kobiecie, która leżała na jego wielkim łóżku,
kiedy wspominał sobie wyraz jej twarzy, gdy zaznała rozkoszy, przyszedł mu go głowy
pomysł. Dobry pomysł. Bardzo sensowny.
Najwyrazniej jednak nic z niego nie będzie.
Wielka szkoda.
Obiad zjedli w kompletnej ciszy. Rosa pozbierała naczynia, nie mówiąc nic, a tylko
znacząco na nich patrząc. Dominic był na skraju wybuchu.
Angelina nie śmiała spojrzeć mu w oczy. Podziękowała za deser i wstała, żeby
udać się do swojego pokoju. Dominic jednak zatrzymał ją w pół drogi.
- Mam coś dla ciebie. Przyjdz do mojego biura za dziesięć minut.
Odetchnęła z ulgą. Wrócił stary Dominic. Z nim potrafiła sobie poradzić.
R
L
T
Kiedy weszła do jego biura, stał za biurkiem, wysoki i władczy. Na jego widok od-
czuła niepokój.
- W jakiej sprawie chciałeś się ze mną widzieć?
Dominic wziął z biurka jakieś dokumenty i podał jej.
- To, jak sądzę, należy do ciebie.
Spojrzała na trzymane w ręku papiery, starając się zrozumieć, co w nich jest. Urzę-
dowe pismo, jakaś wielka pieczęć, tytuł nadania. Spojrzała na niego niepewnie.
- Czy to jest to, co myślę?
Dominic czekał. Domyślała się, że nie przywykł do rozmawiania z ludzmi, którzy,
jak ona, nie rozumieją tych wszystkich urzędowych formułek i biurokratycznego języka.
Nigdy wcześniej nie widziała jednak dokumentu będącego tytułem nadania nieru-
chomości, a to właśnie trzymała w ręku.
- To akt własności twojego domu w Spinifex Avenue. Jest cały twój.
- A Shayne? Myślałam, że on jest współwłaścicielem.
- Prawnicy wszystkim się zajęli. Nie było to wcale takie trudne. Możesz być pew-
na, że nie stała mu się krzywda.
- Ale kto mu zapłacił?
Zignorował jej pytanie.
- Nie przejmuj się, okazał się bardzo tani. Podobnie jak hipoteka. Przynajmniej tyle
mogłem zrobić.
Przynajmniej tyle? Po tym wszystkim, co dla niej uczynił? Nie mogła uwierzyć w
to, co słyszy. Dom był jej. Cały. Jej sen się spełnił.
Tylko czy zależało jej na nim tak jak wcześniej? Teraz już nie pragnęła do niego
wrócić. Nie chciała mieszkać w nim sama.
Wiedziała, dlaczego Dominic to zrobił. Chciał, żeby wyprowadziła się od niego za-
raz po urodzeniu dziecka. Nie było w tym nic dziwnego. Zawsze tego pragnął i ona tak-
że. Robił wszystko, co możliwe, żeby jej to umożliwić. Gdzieś przecież musiała miesz-
kać. Dał jej dokładnie to, czego chciała. Powinna mu podziękować, że dzięki niemu ma
dom, który należał do jej matki.
R
L
T
- Dziękuję - powiedziała w końcu, przyciskając do piersi trzymane w rękach do-
kumenty.
Noc była upalna, prześcieradła zmiętoszone, a dziecko uparło się rozegrać właśnie
mecz piłki nożnej. Angie uznała, że nie uda jej się zasnąć. Zresztą, jak miała spać, skoro
ostatnio mogła myśleć tylko o Dominicu? Był dla niej taki dobry. Zbyt dobry. Naj-
zwyczajniej w świecie ją psuł. A dziś z tym domem zupełnie rzucił ją na kolana. Jak
można podziękować komuś, kto jest dla ciebie tak dobry?
Stała przy oknie, spoglądając na morze, starając się poczuć choćby najsłabszy po-
dmuch wiatru, ale noc była zadziwiająco cicha. Spojrzała na rozświetloną księżycowym
blaskiem taflę wody w basenie. Może kąpiel dobrze by jej zrobiła? Może ostudziłaby jej
pragnienia, rozpalone zmysły. Spojrzała na zegarek. Było bardzo pózno. O tej porze
wszyscy już śpią. Na pewno nikt jej nie zobaczy.
Założyła kostium, który kupiła z Antonią, i zarzuciła na siebie jakąś koszulę.
Chwyciła ręcznik i po cichu zeszła na dół.
Woda była chłodna i przyjemna. Angie zanurzyła się w niej z błogim westchnie-
niem. Zaczęła niespiesznie płynąć, rozkoszując się przyjemnym chłodem i pieszczotą,
jaką dla jej skóry był dotyk wody. Przypomniała sobie inną noc i inne pieszczoty. Tęsk-
niła za dużymi dłońmi, które z taką wprawą i taką czułością dotykały jej ciała. Na samo
wspomnienie tych doznań działo się z nią coś dziwnego. Zdjęła stanik, który i tak był [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \