[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Biała porcelana o cienkim zielonym brzegu ślicznie wyglądała na
ciemnozielonym obrusie. Płomienie świec odbijały się w kryształowych
kieliszkach, a bladoróżowe, stanowiące ozdobę stołu róże wydawały
cudowny zapach.
Choć Isabel cały czas czekała na dzwonek, to jednak drgnęła, kiedy
rozległo się delikatne bim-bam.
Serce natychmiast zaczęło jej bić jak szalone, a ciało przez moment
odmówiło posłuchu. Nie mogła się ruszyć z miejsca.
RS
84
W końcu Isabel kilka razy zaczerpnęła powietrza i sztywnym krokiem
podeszła do drzwi. Ale otwierając je, sprawiała już wrażenia bardzo
opanowanej.
Stwierdziła, że Jon jest niesamowicie przystojny, o wiele bardziej, niż
pamiętała.
 Jon, jak wspaniale znów cię zobaczyć  powiedziała.  Kwiaty,
które mi przysłałeś, są niezwykle piękne. Ale po co aż tyle? To
rozrzutność...
 Zasługujesz na wiele więcej, Isabel. Słyszałem, jakie miałaś kłopoty z
mojego powodu. Przykro mi, ale z drugiej strony jestem z ciebie dumny.
Potrafisz twardo bronić swojego zdania. Mój Boże, dlaczego tu stoimy
zachowując się, jakbyśmy naprawdę byli tym, za kogo chcemy się uważać,
to znaczy tylko dobrymi przyjaciółmi. Niech cię obejmę. Chciałbym cię
wreszcie poczuć tuż przy sobie.
Isabel nie zwlekała ani sekundy. Opadła na pierś Jona. pozwalając mu się
całować. Jak potrafiła wytrzymać choćby dzień rozłąki?
 Strasznie mi ciebie brakowało  wymruczał Jon przyciskając usta do
jej pachnących włosów.  Godziny wydawały mi się wiecznością. Jestem
szczęśliwy, że mnie tu sprowadziłaś. Myślę, że pewnego dnia po prostu
musiałbym cię porwać.
 Proszę cię, nie mów takich rzeczy!  Isabel przytuliła się do niego.
 To brzmi tak, jakbyś mnie kochał. A ja wiem, że to jest niemożliwe.
Chcesz mi tylko powiedzieć coś miłego, ale sprawiasz mi przy tym ból.
 Ależ Isabel! Nie powiedziałem tego ot, tak sobie! Przysięgam, że to
prawda!
 Jon, błagam cię. Przestań, zanim...
 Zapewniam cię jeszcze raz na mój honor i sumienie, że mówiłem to z
całą powagą. Powiedziałem to, co myślę. Nigdy nie przyszłoby mi do
głowy, że będzie mi brakowało jakiejś kobiety i że mógłbym za nią tęsknić.
Ale to się właśnie stało. Od naszego pożegnania na lotnisku w Brukseli nie
mogłem myśleć o niczym innym, jak tylko o tobie. Uwierz mi, Isabel. Ty
też możesz mi wszystko powiedzieć, a ja ci uwierzę.
 Wiem, że i tak nie mogłabym tego ukryć. Przejrzałbyś mnie. Jon 
niechętnie się do tego przyznaję, bo to wbrew naszej umowie, ale ja się w
tobie zakochałam.
 Niechętnie się przyznajesz? Dlaczego, Isabel? Tym wyznaniem
uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
RS
85
Isabel nie odważyła się zapytać, czy to znaczy, że i on ją kocha. Na
pewno tak było, ale mężczyzna tak dumny jak Jon nie może się spieszyć z
wyznaniem miłosnym.
Muszę mu dać czas, pomyślała. Ale tego wieczora czekała na próżno.
Usiedli przy stole i zaczęli jeść. Pili szampana. Nastrój był prawie
uroczysty. Pózniej tańczyli, trzymali się za ręce i dużo się całowali.
Ale Isabel odniosła wrażenie, że wszystko to odbywało się z lekką
rezerwą ze strony Jona, jakby nie chciał się przyznać, że między nimi
wszystko się zmieniło.
Jon nie był już tym rozgorączkowanym podrywaczem, dla którego każdy
wieczór z kobietą musiał się skończyć pójściem do łóżka. Zachowywał się
czule i łagodnie i nie nalegał na seks.
W ten sposób udowadnia mi, że mnie kocha, pomyślała Isabel. Teraz nie
mogę od niego oczekiwać więcej. Nie ukrywała, że go kocha. Ale nie
powtórzyła swojego wyznania, żeby nie burzyć cudownej atmosfery.
I to w końcu Jon powiedział, że musi się pożegnać, bo zrobiło się już
pózno. Isabel nie chciała go wypuścić, ale brakło jej odwagi, żeby go
zatrzymać.
Tak będzie lepiej, powiedziała sobie. Jon prawdopodobnie potrzebuje
czasu, żeby przemyśleć to, co mu wyznałam.
 Jutro mamy sesję zdjęciową  stwierdził.  Nie chciałbym
wyglądać na niewyspanego i zmęczonego, kiedy będziesz pstrykała zdjęcie
na okładkę. Myślę, że dzięki tej serii stanę się jeszcze sławniejszy. Poza tym
w ten sposób mogę ci pomóc w zrobieniu dużej kariery.
 Naprawdę chciałbyś, żebym zrobiła karierę? Zawsze myślałam, że
niezbyt cenisz kobiety niezależne.
 Ach, to się zmieniło, od kiedy poznałem ciebie.
 No więc, jeśli tak jest, to musimy dać z siebie wszystko. Słyszałam, że
pojutrze po południu masz mecz a dochód będzie przeznaczony na cele
dobroczynne, to znaczy na szpital dziecięcy. Uważam, że to wspaniały
pomysł. Na pewno przyjdę przypatrzyć się grze.
 Dawniej odrzuciłbym taką propozycję. Prawdopodobnie byłem akurat
we wspaniałomyślnym nastroju, kiedy mnie spytano, czy wziąłbym udział
w tym meczu.
Isabel uśmiechnęła się do Jona. Nie mogła oderwać od niego wzroku.
 Muszę już wrócić do hotelu. Naprawdę jestem śmiertelnie zmęczony.
Ale na pewno będę o tobie śnił, Isabel.
Jon znów chciał ją wziąć w objęcia. Ale Isabel mu się wymknęła.
RS
86
 Idz już, Jon, proszę. Idz, bo inaczej się rozryczę. Albo cię nie
wypuszczę...
Jon przez chwilę patrzył na nią w milczeniu. Potem przesłał jej
pocałunek ręką i wyszedł szybkim krokiem.
Isabel podbiegła do okna, żeby zobaczyć, jak Jon będzie wychodził z
domu. Spoglądała za nim tak długo, póki łzy nie zmąciły jej wzrok.
Isabel posprzątała pokój i zmyła naczynia w kuchni, po czym rzuciła się
na łóżko. Była bardzo zmęczona, ale równocześnie podekscytowana. O
zaśnięciu nie było mowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \