[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- mruknęła, oddychając głęboko, ponieważ brakowa-
ło jej powietrza. Cała płonęła, ale usiłowała nad sobą
zapanować.
- Dlaczego? - zapytał, marszcząc brwi. - Przed
chwilą czegoś się o sobie dowiedzieliśmy, prawda,
Emily? Nadal siebie pragniemy, równie mocno jak za
dawnych lat. Jaki z tego wniosek?
- %7ładen - odparła podniesionym głosem. - Dla
nas obojga pożądanie to zamierzchła przeszłość.
Mniejsza z tym, jak reagujemy na fizyczne podniety.
To zwykła żądza. Nic więcej. Zero uczuć wyższych.
Ani odrobiny prawdziwej miłości.
- Jesteś tego pewna? - zapytał ledwie dosłyszal-
nym głosem.
Tak. Nie. Sama nie wiem, pomyślała zagubiona.
MIAOZ Z LAT SZKOLNYCH 61
Nie była w stanie trzezwo myśleć, bo pożądanie za-
ćmiewało jej umysł. Pragnęła Marka... Oczywiście
nie tego, który przed nią stał. Wykluczone!
- Emily?
- Tak, jestem pewna. Należy starannie oddzielić
przeszłość od terazniejszości. Kochałam ciebie jako
nastolatka. Nie waż się w to wątpić. To była pierwsza
miłość dziewczyny wkraczającej w świat dojrzałej
kobiecości. Nie przetrwała, ponieważ byłam zbyt
młoda, żeby ogarnąć wszystkie życiowe komplikacje,
lecz nie zamierzam czuć się winna z tego powodu.
Oboje popełniliśmy błąd, ponieważ zbyt wysoko
ustawiliśmy poprzeczkę i za dużo chcieliśmy od ży-
cia.
Znowu kłamię, pomyślała z rozpaczą. Starała się
pomniejszyć uczucie żywione wtedy do Marka i nie-
nawidziła siebie za te usiłowania, ale nie miała wy-
boru. Nawet gdyby wyjaśniła, że zachowując w se-
krecie ciążę i narodziny syna chciała dobrze, i tak
usłyszałaby od niego, że popełniła fatalny w skutkach
błąd, ponieważ rodzice powinni razem wychowywać
dziecko. A co z marzeniami i planami Marka? Rodzi-
na i kariera były nie do pogodzenia.
Emily wiedziała wprawdzie, że cel uświęca środki,
ale coraz bardziej uginała się pod brzemieniem swo-
ich kłamstw.
- Na miłość boską, Mark - dodała zniecierpliwio
na, unosząc ręce i gestykulując z ożywieniem. - Jeśli
trudno ci oddzielić przeszłość od terazniejszości,
spójrz na mnie. Kogo widzisz? Szczuplutką, zgrabną
62 JOAN ELLlOTT PICKART
nastolatkę z talią osy, którą spokojnie możesz objąć
dłońmi? Nieprawda! Wróć do rzeczywistości. Stoi
przed tobą otyła baba, lat trzydzieści jeden, która
tyje na sam widok tuczących pyszności. Mam
dwunastoletniego syna, wiekowe auto wymagające
natychmiastowego remontu, kredyt mieszkaniowy
do spłacenia, firmę rozwijającą się systematycznie,
choć w żółwim tempie, więc nieprędko osiągnę
niezależność finansową. Skup się na faktach i
przestań myśleć o przeszłości.
- Ciekawa wyliczanka - powiedział, zakładając
ramiona na piersi.
- Jak widzisz, mam urozmaicone życie.
- Pominęłaś kilka ważnych spraw.
- Na przykład?
- Uczucia, emocje. Nadal nie wiem, kim jest teraz
Emily MacAllister. Co ją bawi, co śmieszy do łez?
Co wyciska jej z oczu łzy smutku? Jakie są jej ma-
rzenia, skoro zapomniała o dawnych, które ze mną
dzieliła?
- Co to zmienia? - spytała, z politowaniem kiwa-jąc
głową. Mark wyraznie posmutniał.
- Nie wiem. Tobie łatwo przychodzi oddzielenie
spraw dawnych i obecnych, ale dla mnie to znacznie
bardziej skomplikowane. Może dlatego, że wyjecha-
łem i długo mnie tu nie było, więc zewsząd atakują
mnie wspomnienia. Dodaj do tego Trevora. Masz po-
jęcie, jakim wstrząsem było odkrycie, że mam syna, o
którego istnieniu nie wiedziałem przez tyle lat?
Przecież to żywy, widomy dowód naszej wzajemnej
MIAOZ Z LAT SZKOLNYCH 63
bliskości i łączących nas uczuć. Tyle się zmieniło
w ciągu ostatniej doby. Wyobraz sobie, że przyjecha-
łem tutaj, żeby rozliczyć się z przeszłością i defini-
tywnie zamknąć tamten okres mojego życia.
- Definitywnie... - Emily była przerażona. -
Mam rozumieć, że... nienawidziłeś mnie przez te
wszystkie lata?
Ależ skąd, ja cię kochałem, pomyślał, ale nie był
w stanie powiedzieć tego na głos. Zmrużył oczy, gdy
po raz kolejny uświadomił sobie, że z powodu jej
machinacji nie widział pierwszego uśmiechu syna,
jego niepewnych kroczków, wyrzynających się ząb-
ków. Gdyby nie upór Emily, trzymałby Trevora za
rękę, odprowadzając go pierwszy raz do przedszkola.
%7łałował okropnie, że inni ludzie uczyli małego
jezdzić na rowerze, grać w piłkę, wiązać sznurowad-
ła. Nie dane było Markowi otulać go kołderką, czytać
bajek, słuchać wieczornej modlitwy. Został tego po-
zbawiony, bo Emily powiedziała synowi, że ojciec nie
żyje.
Ta smutna prawda sprawiła Markowi ogromny ból,
który nasilał się z każdą chwilą. Wzbierająca złość
przeszła z wolna w cichą furię. Zapomniał o pożąda- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \