[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zastanawiali się, w jaki przeklęty obszar ziemi ich zawiódł ich Styks i jakie starożytne przekleństwo
mogą nieść jego czarne wody.
 Czy istnieje jakaś nazwa tego niesamowitego miasta?  zwrócił się Conan do Caspiusa,
pomagając mu jednocześnie wspiąć się na jeden ze skalnych progów.  Może twoje papirusy
wspominają coś o rasie, która tu zamieszkiwała?
 Ha, ha, bardzo ciekawe skojarzenie.  Medyk rozejrzał się wokoło, najwyrazniej widząc
zupełnie co innego niż Conan.  To prawda  przyznał  te krawędzie i płyty są interesujące.
Wyglądają, jakby były zbudowane przez ludzi, ale niewątpliwie tak nie jest. Spójrz na ten czarny
kamień, pękł na pół, a po wypolerowaniu przez strumień i lód obie części mają kształt regularnego
trapezu. Zaprawdę, interesujący widok.
Conan czuł chociażby po dziwnym chłodzie w żołądku, którego nigdy nie lekceważył, że mają do
czynienia z czymś innym niż tylko z działaniem sił przyrody, ale na razie zdecydował się
zaakceptować wyjaśnienie swego towarzysza. Jakiekolwiek było pochodzenie niezwykle
regularnych bloków i krawędzi, nie miało to nic wspólnego z ich misją. Ponadto sceptycyzm
Caspiusa, jak sądził po wędrujących od ust do ust szeptach, wpływał uspokajająco na jego ludzi, co
było pożyteczne w tym budzącym grozę otoczeniu. Niebo nad głowami, choć wciąż wolne od
natrętnego ptactwa, ściemniało się szybko, a wulkany przypomniały o swym istnieniu, plując
dymem. Nawet na wysokości, na jakiej się znajdowali, mogli nie tylko słyszeć grozne pomruki w
głębi ziemi, ale także wyczuwać drżenie skał pod stopami. Było już pózne popołudnie, a
perspektywa spędzenia nocy w tym nieziemskim otoczeniu czyniła wspomnienie o lodowej jaskini
znacznie przyjemniejszym.
Conan jednak wciąż wiódł swych ludzi naprzód. Za postrzępionymi graniami wąwozu dostrzegł
blask położonych wyżej śnieżnych pól, a dalej żelazisto czerwone zbocze najbliższego dymiącego
wulkanu. Nie sądził, by zródła rzeki znajdowały się aż tak daleko, skoro zatem byli już blisko celu,
należało go osiągnąć.
 To jest fascynujące!  usłyszał nagle okrzyk Caspiusa.  Niewiarygodna formacja skalna.
Chociaż niewątpliwie naturalnego pochodzenia, była wykańczana przez ludzi. To zaś oznacza, że
nie jesteśmy jedynymi, którzy odwiedzili to zapomniane miejsce.
Uwagi medyka odnosiły się do szerokiego bloku skalnego, znajdującego się w zakolu strumienia.
Wyglądem przypominał platformę, na którą wiodły gigantyczne schody, a na jej szczycie
znajdowała się piramida z czarnego bazaltu o ściętym czubku. Miała takie same proporcjonalne
kształty jak skalne budowle, które przyciągnęły wzrok Conana w dole strumienia, choć była
znacznie większa. O ile tamte formacje przypominały mu ulice i budynki starożytnego miasta, o
tyle tutaj nieodparcie nasuwało się skojarzenie z pałacem albo świątynią. Jej centralną, najbardziej
rzucającą się w oczy częścią były dwie ogromne płyty sprawiające wrażenie drzwi.
 Chcesz powiedzieć, że to dzieło natury?  Conan stanął u boku Caspiusa i wskazał piramidę.
 Spójrz na jej proporcje. Te pionowe fragmenty mogą być pozostałością kolumn. Gdybyśmy tylko
mogli zobaczyć, jak kiedyś wyglądała. Według mnie zbyt regularna jak na dzieło natury 
zakończył ponuro.
 Ludzie na pewno nad nią nieco pracowali  zgodził się Caspius.  Nie wątpię też, że jakieś
lokalne plemiona mogły uważać tę skałę za święte miejsce.  Wskazał młodego kanibala, który
przyglądał się kamiennemu blokowi z zabobonnym lękiem.  Ale czy możesz sobie wyobrazić, że
tak gigantyczną budowlę, z tak twardego materiału, mogliby wykonać ludzie?  Potrząsnął głową
i zbliżył się ku pierwszemu z kamiennych progów.  Muszę przyjrzeć się temu z bliska, zanim będę
mógł powiedzieć coś więcej.
 Bądz ostrożny  Conan gestem dłoni nakazał dwóm Shemitom, aby poszli za medykiem.  I
pospiesz się, nie mamy zbyt wiele czasu.
Gdy minęli monumentalną budowlę, Conan dostrzegł, że czarne bazaltowe skały mają się ku
końcowi. Zciany wąwozu rozchylały się i przed nimi otwierał się zapierający dech w piersiach
widok na pola zastygłej lawy, płonące kratery, równiny pokryte czerwonym popiołem, a dalej biel
lodowca. Spod ostatniego z wielkich bazaltowych bloków wypływał strumyk, za którym dotąd
podążali. Conan poczuł nagły przypływ energii i przyspieszył kroku, niemniej ostrożnie skakał z
kamienia na kamień, wiedząc, że wśród tak ogromnych formacji skalnych łatwo pomylić się w [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \