[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mężczyzna. Tego Marta nie mogła już znieść spokojnie.
- Należy do mnie! - Uderzyła pięścią w poduszkę. - Nie oddam go tej
wydrze!
Następny dzień nie poprawił nastroju Marty. Ani Nick, ani Gilda nie pokazali się w
biurze. Wieczorem chciała zadzwonić do hotelu, ale zlękła się, że może złapać
Nicka na gorącym uczynku tak, jak było z Charlesem. Położyła się zamiast tego na
materacu i przy kieliszku burgunda słuchała Billa Evansa i jego wirtuozeryjnej gry
na pianinie. Nagle usłyszała dzwonek do drzwi.
W samej tylko bieliznie pomknęła do przedpokoju i wyjrzała przez wizjer. Ujrzała w
nim... Nicka z butelką szampana w ręce. Z radości nie mogła otworzyć wszystkich
skomplikowanych zasuwek, jakie broniły jej domu przed nieproszonymi gośćmi.
Wreszcie uporała się z nimi i wyciągnęła obie ręce do Nicka.
Nick najpierw przyjrzał się z podziwem jej zgrabnej sylwetce, potem zaś wziął ją w
ramiona i zaczął namiętnie całować.
- Auu! - Marta poczuła dotyk zimnej butelki na plecach. - Chcesz, żebym się
przeziębiła?! Chyba zwariowałeś!
- Oczywiście, że zwariowałem... na twoim punkcie. - Objął Martę ramieniem i
poprowadził do pokoju muzycznego. - Zamknąłem właśnie sprawę produkcji
nowego magnetofonu. Chciałem, żebyś ty pierwsza się o tym dowiedziała.
Nick spojrzał na Martę triumfalnie. - Uczcimy sukces we dwoje. -Pocałował ją w
usta. Po chwili przesunął ze zdziwieniem językiem po wargach. - Czuję smak wina,
burgunda, jeśli się nie mylę... Czy może ci w czymś przeszkodziłem?
- W niczym mi nie przeszkodziłeś, ty głuptasie! A wino odgadłeś bezbłędnie,
gratulacje. Wypiłam łyczek po kolacji, żeby się zrelaksować. Gdybym wiedziała, że
przyjdziesz poczekałabym na ciebie zjedzeniem.
- Już jadłem, Marto. - Nick usiadł na materacu i rozluznił krawat. Marta zdjęła z
niego marynarkę.
- Brakowało mi ciebie, słowiczku - szepnął.
- Mnie ciebie także - roześmiała się Marta.
Pogładził ją czule po policzku. - Muszę wracać do Nowego Jorku i nie wiem, jak bez
ciebie wytrzymam. Marta zbladła. - Kiedy? - spytała cicho.
- W niedzielę wieczorem. Ale do tego czasu chciałbym każdą wolną minutę spędzić
z tobą.
Nick miał najwyrazniej zamiar zostać u niej na noc. Niedobrze! Pragnienia jej ciała
były jednak silniejsze niż strach przed zdemaskowaniem. Ach, co będzie, to będzie,
pomyślała.
- Przynieś dwa kieliszki, Marto - poprosił Nick.
Gdy wróciła do pokoju muzycznego Nick mocował się nagi z korkiem od szampana.
Wreszcie korek strzelił i Marta podstawiła kieliszki pod perlisty napój.
- Za Martę Morgan i jej przyszłość w Accord Industries - wzniósł toast
Nick.
Uśmiech zamarł na wargach Marty. Patrzyła na Nicka nie rozumiejąc, o czym mówi.
- Nie wiesz, o co chodzi, prawda? - drażnił się z nią.
- Nie bardzo - odparła Marta z trudem.
- Marta Morgan... będziesz odgrywała szczególną rolę w Accord Industries. Twój
głos jest dla mnie bardzo ważny. - Nick popatrzył Marcie głęboko w oczy. - Ty
jesteś dla mnie ważna.
Marta nie wytrzymała jego spojrzenia.
- Mam wobec ciebie pewne zamiary, kochanie, ale nie mogę ci ich jeszcze zdradzić.
Może jednak zechcesz wypić za ich powodzenie?
Marta podniosła z mieszanymi uczuciami swój kieliszek mówiąc. - Za Martę
Morgan i jej przyszłość w Accord Industries. - Zastanowiła się, na czym polegały
zamiary Nicka. Mogły one utrudnić jej maskaradę. Zupełnie nie wiedziała, co
począć. Piła w zamyśleniu szampana, przytulona do Nicka. Zamknęła oczy.
- Marto, pamiętasz, jak byliśmy w tym sklepie w Long Beach? - odezwał się Nick. -
W międzyczasie odwiedziłem inne sklepy. Poza tym spotkałem się z ludzmi, którzy
wyprodukowali ten sprzęt, na którym nagrywałem ciebie i twój zespół. Mam już
umowę w kieszeni! Więcej nie mogę ci na razie powiedzieć.
Marta wzruszyła ramionami. Wyrzuty sumienia wróciły znowu i nie mogła nic
powiedzieć Nickowi.
Wziął jej milczenie za urażoną ambicję. - Marto, chciałbym, żeby nasz związek
opierał się na szczerości, ale w tej sprawie musisz dać mi jeszcze trochę czasu.
Zaufaj mi, proszę.
Odstawił kieliszek, objął Martę i pocałował tak namiętnie, że na chwilę zapomniała
o swoim wielkim kłopocie.
- Mogę zostać? - szepnął błagalnie. - Wiem, że musisz rano iść do pracy. Ja też.
Wyjdę od ciebie bardzo wcześnie.
Marta skinęła głową. Gdyby Nick poszedł do hotelu teraz, nie zmrużyłaby w nocy
oka ani na chwilę. Przy nim też nie będzie mogła spać zbyt długo, ale z zupełnie
innych powodów.
Gdy Marta obudziła się następnego ranka, Nick stał ubrany koło łóżka. -Jest już po
szóstej. Muszę pojechać do hotelu, żeby się ogolić. Spotkamy się wieczorem?
Marta była zbyt śpiąca, żeby odpowiedzieć słowami, ale uśmiechnęła się na znak
zgody.
Godzinę pózniej budzik postawił ją na równe nogi. Głowa ją bolała. Czy to skutek
wypitego szampana, czy burgunda, a może efekt kombinacji tych dwóch trunków?
Dotarła do biura dość pózno w bardzo podłym nastroju. Na biurku znalazła kartkę
od Nicka. - Marianno, proszę zarezerwować stolik na dwie osoby w Occidental
Tower" na dzisiejszy wieczór na godzinę dziewiętnastą.
Marta uśmiechnęła się. Wyglądało na to, że ma zarezerwować miejsca dla siebie
samej.
Koło południa zobaczyła Nicka i Gildę wychodzących razem z biurowca. - Może go
mieć w biurze, ale pózniej należy do mnie, zacisnęła gniewnie pięści. Pamiętała, że
Nick ma przyjechać po nią wpół do siódmej, postanowiła więc wyjść z pracy
wcześniej, żeby móc się przebrać na wieczór. Położyła na biurku Nicka wiadomość
o potwierdzeniu rezerwacji i powiedziała Goodmanowi, że musi wyjść do dentysty.
Pojechała do domu. Wzięła prysznic, przebrała się i rozpuściła włosy. Szczotkowała
je właśnie przed lustrem, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Nick!
- Już się bałem, że nie ma cię w domu i że będę musiał czekać na schodach na twój
powrót.
Marta o mało nie poinformowała go, że zapasowe klucze do jej domu są pod
doniczką w ogrodzie. Jeszcze by tego brakowało, żeby Nick czekał na jej powrót z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]