[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w doborowym towarzystwie. Tajemne stowarzyszenie pod hasłem  robimy wszystko, żeby być piękne .
Zresztą, jak nie wytrzymasz, to zrzucisz je pod stołem i już. Tylko dyskretnie.
Nie ma wyjścia. Trzeba się poddać. Niewinnie wyglądająca Emma była osobą o żelaznym charakterze.
Twarda jak tworzywo, w którym pracowała. Nie było żadnego  nie . Sydney szybko chwyciła prawo jazdy,
żeby mieć przy sobie jakiś dokument, i wrzuciła do kieszeni drobne pieniądze. Zerknęła na zegar, potem na
komputer.
- Mam jeszcze dziesięć minut. Mogę chwilę popracować, zrobić jakieś notatki.
- Dobry pomysł, a ja w tym czasie zacznę się ubierać. Ja też wychodzę wieczorem. Poczciwy doktor
wpadnie i zabierze mnie na kolację. - Widząc zdziwione spojrzenie Sydney, uniosła rękę przeczącym
gestem. - Tylko nie mów, że w takim razie możemy pójść gdzieś wszyscy razem. W dwie pary. Za duże
tempo, jak na mnie.
Sydney roześmiała się i usiadła za stołem.
Od dawna tak nigdzie nie chodziła, w dwie pary. Prawdę mówiąc, nigdy tak nie chodziła. Nie bywała na
prywatkach, nie miewała przyjaciółek od serca, nigdy nikomu się nie zwierzała.
Automatycznie zaczęła wpisywać do komputera wszystko, co przydarzyło się jej od chwili przyjazdu do
miasteczka Wallace w stanie Teksas. Po kolei, ze wszystkimi szczegółami, starając się niczego nie pominąć.
Może rzeczywiście straciła coś, żyjąc tak jak do tej pory... Właściwie zawsze była sama, ale jej rodzinny
dom nie był domem, do którego chętnie zaprasza się przyjaciół.
Tak się zamyśliła nad przeszłością i wspomnieniami z dzieciństwa, że wróciła na ziemię dopiero, gdy
Emma lekko dotknęła jej ramienia.
- Przyjechał Drew - powiedziała dramatycznym szeptem. - Musiałaś zrobić na nim wrażenie, bo włożył
garnitur.
Schodząc po schodach Sydney zastanawiała się, jak Drew właściwie się ubiera. Czy nosi na co dzień
dżinsy i długie buty? Kowbojski kapelusz? Pistolety u pasa? Strzelbę na ramieniu? Zatrzymała się. To
wszystko pasowało raczej do Andrew. To znaczy do mężczyzny, którego poznała pod tym imieniem.
Schodziła na dół w przekonaniu, że wszystko dokumentnie jej się pomyliło. Nie była w stanie ich rozróżnić.
6
Patrzył, jak Sydney schodzi po schodach i myślał, że nigdy nie widział tak pięknej kobiety. Jednocześnie
przysięgał sobie, że będzie się miał na baczności, dopóki ostatecznie nie dowie się, po co naprawdę
przyjechała do Wallace. Wiedział z doświadczenia, co się może kryć pod pięknym opakowaniem.
- Mam nadzieję, że lubisz meksykańskie potrawy?
36
- Uwielbiam.
Była zdenerwowana i podniecona. Drew wyglądał na niezwykle przystojnego w ciemnym garniturze i
krawacie. Zrobił na niej wielkie wrażenie.
Emocje opadły, kiedy zobaczyła jego samochód.
- Co to za potwór? - spytała, żeby coś powiedzieć i przerwać ciszę. - Ten to dopiero musi pożerać galony
ropy i zatruwać środowisko.
- Prowadziłaś kiedyś coś takiego? Ton jego głosu był dość oficjalny.
- Nie.
- I nigdy czymś takim nie jechałaś?
- Nie.
Lekko pogładził karoserię i otworzył przed nią drzwi wielkiego chevroleta.
- To jest jeden z najlepszych amerykańskich samochodów. Rok produkcji tysiąc dziewięćset pięćdziesiąt
siedem, tradycyjna amerykańska konstrukcja, klasyczna technologia, resory zamontowane na tylnej osi,
rozwiązania proste i trwałe, dobrze sprawdzające się na bezdrożach. Rozmiary wzbudzające poczucie
bezpieczeństwa. Przygotuj się na niezwykłe doznania.
Wśliznęła się do środka i zasiadła na szerokim, miękkim siedzeniu; miejsca było tyle, że gdyby chciała,
mogłaby założyć nogę na nogę. Widziała już niejeden dobry samochód, ale to było naprawdę coś
nadzwyczajnego. Ogromne, wygodne wnętrze, w którym można się rozsiąść jak na kanapie w salonie.
Rzeczywiście, w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych działo się dobrze nie tylko w muzyce...
Drew spod oka obserwował Sydney. Jego uwagi nie uszedł ruch ręki, kiedy dotknęła materiału.
- Miłe, prawda?
- Bardzo. Nie wiem tylko, dlaczego oni wtedy robili takie wielkie i szerokie fotele.
Drew zapuścił silnik i ruszyli.
- Każdy chłopak marzył o czymś takim. Wiesz dlaczego? Bo to był i stale jeszcze jest najlepszy samochód
na randki.
Uśmiechnęła się.
- To musiały być naprawdę piękne czasy. Przynajmniej dla nastolatków.
Drew dość nieoczekiwanie zmienił temat.
- Posłuchaj, przepraszam, że zaprosiłem cię tak nagle, ale musimy porozmawiać.
Przez chwilę panowała cisza. Zastanawiał się, co powiedzieć dalej. Myślał o niej dużo różnych rzeczy.
Pochlebnie i niezbyt pochlebnie. Nieraz sądził, że może mieć do niej zaufanie, innym razem podejrzewał, że
po prostu tylko mu się podoba. Miał na nią ochotę; była bardzo ładna i podniecająca. Czuł się przy niej
niezbyt pewnie, zupełnie jak młody chłopak, który boi się skompromitować. Już od dłuższego czasu nie
miewał takich przeżyć. Musiał zresztą przyznać, że to nie było całkiem nieprzyjemne.
- W dalszym ciągu zastanawiasz się nad tamtą sprawą i próbujesz zrozumieć, co ci się właściwie
wydawało? Mógł sobie darować ten sceptyczny ton.
- Nic mi się nie wydawało. Tak było.
- W takim razie chyba nie będziesz mi miała za złe, że opowiedziałem wszystko moim dziadkom.
- O Boże! Muszą myśleć, że zwariowałam. Powiedziałeś im pewnie, że spotkałam kogoś, kto mi się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \