[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wysłuchała moich racji i zgodziła się. Znalazła najlepszych specjalistów.
 Nie ufałaś swoim lekarzom, prawda? Sama wykonałaś najważniejszą robotę.
 Bez nich niczego bym nie zdziałała. Warto mieć po swojej stronie lekarzy,
którzy znają się na rzeczy. Szczególnie...
- Szczególnie w pogotowiu. Dlatego skończyłaś medycynę urazową, by chronić
ludzi przed niewłaściwymi diagnozami, prawda?
 Może to brzmi arogancko, ale tak właśnie było  przyznała Sara.  Jestem
dobra w tym, co robię. A ty? Czemu wybrałeś zawód policjanta? Poszedłeś w
ślady brata?
76
 Toma? Nie. On sugerował, bym został księgowym. Niełatwo go naśladować.
 Sprawiacie wrażenie bliskich sobie osób.
 Bo tak jest. Co nie znaczy, że Tom mnie czasami nie denerwuje. Ty nie masz
rodzeństwa?
- Nie.
- A kuzynów?
 Też nie. Ciotka nigdy nie wyszła za mąż, a mama była jedynaczką. Nie
chcesz mówić o sobie, prawda? Wolisz zadawać pytania.
W tej chwili coś napięło żyłkę jej wędki. Sara, nie przygotowana na taki obrót
sprawy, omal nie upadła.
 Raz! - zawołała.
- Masz rybę! Uważaj! - Raz rzucił własną wędkę i pospieszył Sarze z pomocą.
Sara pewnie dałaby sobie radę, lecz sprawiało jej przyjemność, że Raz otoczył ją
od tyłu ramionami, a ona oparła się o jego piersi, walcząc z podskakującą w
ręku wędką, bo ryba ostro rzucała się pod wodą.
 To zabawne  zawołała, a on spojrzał na nią roześmianymi oczami.
Po raz pierwszy śmiał się jak chłopiec, lecz szybko przestał. W jego oczach
zapłonęły iskierki pożądania. Sara zobaczyła własne odbicie w zrenicach Raza i
serce zabiło jej szybciej,
a usta rozchyliły się w oczekiwaniu pocałunków. Poczuła, że ogarnia ją
nieznane dotÄ…d podniecenie.
Raz pochylił głowę, jakby chciał ją pocałować, lecz ona uchyliła się, a on cofnął
siÄ™ o krok.
77
 Spróbuj sama ją wyciągnąć  zaproponował spokojnie, co przyprawiło ją o
rozpacz.  To ci sprawi większą frajdę  dodał.
Nie, pomyślała i tak nieudolnie szarpnęła wędką, że Raz musiał jej pomóc. Sara
wiedziała, jak ważna jest niezależność i umiała jej bronić, kiedy trzeba. Lecz nie
sądziła, by przez życie należało iść samotnie. Uważała, że znacznie przyjemniej
jest mieć w tej podróży towarzystwo.
ROZDZIAA SIÓDMY
Był pochmurny wieczór, gdy Sara i Raz szli na przyjęcie do Olivii Holland
Wiatr szarpał kolorową torbą z prezentami i owijał długą spódnicę wokół nóg
Sary. Niklowana kula, którą się podpierała, połyskiwała srebrzyście w
otaczających ich ciemnościach. Mrok rozświetlały jedynie świąteczne lampki
zdobiące wejścia mijanych domów.
 Mac nie lubi zostawać sam  zauważyła Sara.
Raz mruknął coś pod nosem, więc spróbowała jeszcze raz nawiązać rozmowę.
 Mam nadzieję, że Livvy spodobają się ozdoby, które dla mej wybrałam. A ty
co kupiłeś dla Harry ego?
 Coś do jego kolekcji.  Raz wyraznie nie miał nastroju do pogawędki, choć
zdawał sobie sprawę, że jego milczenie rani Sarę.
78
Jej złe samopoczucie przejawiało się również tym, że przez cały dzień chodziła
o kuli. Lecz gdy zaproponował, że pojadą samochodem, stanowczo odmówiła.
Gdyby Raz nie miał pewności, iż Jayiero siedzi w Houston, nie ustąpiłby jej, ale
jeszcze dziś rano widziano go na starych śmieciach i Tom w rozmowie
telefonicznej obiecywał, że lada moment bandyta zostanie schwytany. Zledztwo
w sprawie szantażowanego pracownika szpitala, który podkradał narkotyki,
powinno wkrótce zakończyć się sukcesem.
Raz nie podzielił się tymi wiadomościami z Sarą. Nie miał zamiaru popełniać po
raz drugi tego samego błędu i wplątywać cywilnej osoby w policyjne śledztwo.
 Livvy mówiła tylko o prezencie dla Harry ego, ale wypadało kupić coś dla
obojga  ciągnęła Sara.
 Ona zawsze tak mówi.
 Sądzisz, że naprawdę tak myśli?
 Nie  rzucił krótko Raz.
Niewiele brakowało, a dziś znów pocałowałby tę kobietę. Minęło pięć godzin od
tamtej chwili, a on ciągle to przeżywał. Pragnienia erotyczne mieszały się z
poczuciem winy. Bez prze rwy myślał o smukłych dłoniach Sary, jej kształtnych
piersiach i powabnej, filigranowej figurce. Nie mógł zapomnieć smaku jej ust.
 Do licha  mruknęła Sara.  To śmieszne.
Raz nie przerywał rozmyślań. Rzeczywiście można by uznać za zabawny fakt,
iż impotent tak intensywnie odczuwa głód erotyczny. Wyglądało na to, że
sierżant Rasmussin okłamał własnego brata, bo w towarzystwie Sary nie
odczuwał braku potencji. Był prawie pewien, iż mógłby się z nią kochać, a ona
wcale nie byłaby temu przeciwna. I pewnie na nic by się zdało przypominanie o
honorze mężczyzny i policjanta. Jednak ciągle towarzyszył mu strach. A jeśli się
mylił? Jeśli zawiódłby i ją, i siebie? Poza tym coś sobie obiecał.
79
 Co jest śmieszne?  spytał na głos.
 Ta marynarka. Livvy mówiła, że to skromne przyjęcie, ale wyglądam jak
idiotka.  Sara wyciągnęła ręce, demonstrując podwinięte rękawy.
 Kiedy z nią rozmawiałaś?  spytał, chcąc oderwać się od własnych myśli.
 Zadzwoniłam, by się poradzić, co mam na siebie włożyć, gdy po raz drugi
wyszedłeś pobiegać. A w ogóle to chciałam cię zapytać, jak długo byłeś w
szpitalu?
 Co takiego?
 Wspomniałeś, że niedawno leżałeś w szpitalu. Zastanawiałam się, czy jako
rekonwalescent nie przesadzasz z tym bieganiem dwa razy dziennie. Co ci
dolegało?
 Moje grzechy rzucił, spoglądając na nią z ukosa.  Fakt, przeżyłem, ale tacy
święci jak ty nie rozumieją, że to może być największą karą za grzechy. Dla
ciebie życie to pomaganie innym, spełnianie dobrych uczynków, pieczenie
chleba.
 Wcale nie jestem taka święta  odparła Sara.  Jestem tchórzem.
- Tchórzem? - Raz roześmiał się gorzko. - Nie wiesz, co mówisz, bo inaczej nie
próbowałabyś mnie powstrzymać przed kolejnym pocałunkiem. Może nie jesteś
ideałem, ale z pewnością nie tchórzem.
- Nie...
 JesteÅ› dziewicÄ…?
Sara zatrzymała się, zdumiona jego pytaniem.
- Bo całujesz jak dziewica. - Raz miał na myśli jej nieśmiałość i niewinność,
które wydawały mu się niezwykle pociągające, lecz to akurat postanowił
przemilczeć.
80
W ciemnościach widział jej śmiertelnie pobladłą twarz. Nie odezwała się, tylko,
utykając, ruszyła przed siebie. Resztę drogi przebyli w milczeniu. Raz
wyprzedził Sarę i kiedy zbliżył się do domu Livvy, spostrzegł, że jest sam.
 Co się stało?  zawołał, szukając jej wzrokiem. Została z tyłu i z
przerażeniem wpatrywała się w dom sąsiadów.
 To nie może być tutaj  wymamrotała.
 Ależ tu  zapewnił, wskazując na sznur aut przy pod jezdzie, dobitnie
świadczący, że właśnie odbywa się przyjęcie.
 To musi być ten mały domek z czerwoną dachówką, który minęliśmy.
 Nic podobnego. Livvy mieszka tutaj  zapewnił ją Raz, wskazując na
wspaniałą jednopiętrową budowlę ze szkła i kamienia, otoczoną rozległym
ogrodem. - Może powinienem był ci wspomnieć, że Olivia jest zamożną osobą.
 Chciałeś powiedzieć: bardzo bogatą. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \