[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dwudziestolatek potrafił bez trudu podbić serce prześlicznej
studentki, która straciła dla niego głowę i... cnotę. Błyskawi­
cznie dokonał podboju, ale potem szybko stracił zaintereso­
wanie oddaną mu bez reszty dziewczyną.
Donna cierpiała podwójnie: z przerażeniem odkryła, że
jest w ciąży, a potem musiała stanąć twarzą w twarz z Mont-
gomerym, który zaproponował jej pieniądze na skrobankę.
Stwierdził ironicznie, że nie wiadomo, czy jest ojcem tego
dziecka; sugerował, że całe to gadanie o ciąży stanowi próbę
wymuszenia na nim obietnicy małżeństwa.
Donna miała wówczas tylko dziewiętnaście lat. Była
wstrząśnięta, gdy ukochany ją odepchnął. Duma i poczucie
niezależności sprawiły, że uniosła się honorem; nie prosiła
o pomoc, nie dochodziła swoich praw. Rzuciła studia i wró­
ciła na rancho Caldwellów, zdecydowana samotnie wychować
dziecko. Ojciec dziewczyny nie odmówił pomocy, ale wsty-
dził się córki oraz jej nieślubnego potomka. Donna nigdy mu
nie wyznała, kto spłodził chłopca.
Kelsey była wzburzona. Targały nią sprzeczne uczucia.
-
Proszę pani... - zaczęła tonem chłodnym i oficjalnym.
Popatrzyła matce Caldwella prosto w oczy. - Czy Lukas
o tym wie?
-
Tak.
Dwie kobiety odwróciły się natychmiast. Serce Kelsey
omal nie wyskoczyło z piersi, gdy ujrzała Lukasa wchodzą­
cego do przestronnej kuchni.
-
Lukas wie - oznajmił głosem ponurym i lodowatym jak
zimowa wichura. - Teraz, gdy panna Gates poznała ów sekret,
ogłosi go zapewne całemu światu.
Kelsey skuliła się pod jego oskarżycielskim spojrzeniem.
Zapewne słyszał, o czym rozmawiała z jego matką.
-
Moje najszczersze gratulacje - dodał, uśmiechając się
szyderczo. - W końcu postawiłaś na swoim.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
Szary kapelusz nadal wisiał na kołku... a wspomnienia nie
dawały Lukasowi spokoju.
Kelsey wyjechała przed dziesięcioma dniami. Tyleż było
samotnych nocy, pomyślał Lukas, wysączając z kieliszka
ostatnie krople Amaretto. Czuł, jak alkohol pali mu wnętrz­
ności.
Stał w kuchni przy oknie i podziwiał zachód słońca. Zwy­
kle uroda górskiego krajobrazu sprawiała, że zapominał o ca­
łym świecie. Teraz na widok czerwonych i złotych liści myślał
o błyszczących, rudych włosach Kelsey, a łagodna harmonia
barw kojarzyła mu się z jej promiennym uśmiechem.
Odwrócił wzrok i ruszył w głąb kuchni, ale to niewiele
pomogło. Cały dom przesiąkł jej ulubionymi zapachami. Lu­
kas czuł je nadal w łazience oraz w sypialni, gdzie się kochali.
Gdziekolwiek zajrzał, wszystko budziło wspomnienia, które
były najgorszą torturą. Przywoływały uczucia, pragnienia i tę­
sknoty, które dawno powinny zostać pogrzebane.
Caldwell sięgnął pamięcią jeszcze dalej. Przed laty dał się
ponieść uczuciom. Kochał szczerze, ale los nie był dla niego
łaskawy. Wszystko się skończyło. Przez dziesięć lat był mę­
żem kobiety, która nie potrafiła żyć na odludziu. Kelsey oka­
zała się taka sama. Tamten nieudany związek kosztował go
utratę kontaktu z synem. Nienawidził samego siebie, bo po-
zwolił, żeby w tej kwesti Elise dyktowała mu warunki; przy­
glądał się bezradnie jej poczynaniom.
Wspominał także dzień, kiedy zobaczył w lokalnej gazecie
czarno-białą fotografię senatora Harrisona Montgomery'ego
i domyślił się, kto jest jego ojcem.
Caldwell leżał na wielkim łóżku w swojej sypialni. Ramio­
na splótł nad głową i wspominał tamto odkrycie.
Podobieństwo rzucało się w oczy. Lukas spoglądał na se­
natora i jak w lustrze widział siebie samego - za dwadzieścia
lat: pewny siebie przystojny mężczyzna o szerokich barach,
ciemnych, falujących włosach i wyrazistych rysach twarzy.
Nim ujrzał tamto zdjęcie, często zastanawiał się, kim był
jego ojciec. Matka nie chciała o tym mówić. Zdecydowanie
ucinała wszelkie dyskusje, ale nie mogła zaprzeczyć, gdy
pokazał jej gazetę. Był wówczas młodym, upartym buntow­
nikiem i nie dał się zbyć ogólnikami. Gdy Donna Caldwell
potwierdziła jego przypuszczenia, długo nie mógł przeboleć,
że ojciec się go wyparł. Ta świadomość uczyniła z niego po­
nurego samotnika, którym pozostał do dziś. W skrytości du­
cha gotów był przyznać, że z tego samego powodu miał pew­
ną skłonność do cynizmu, a także nie sprawdził się jako m ą ż
i ojciec.
Nieprzyjemny dreszcz przebiegł mu po plecach. Lukas
poczuł chłód w sercu, gdy pomyślał niechętnie, że niczego
już nie można zmienić w jego życiu. Pragnął, aby sprawy
ułożyły się inaczej, lecz tęsknota i żal na nic się nie zdały.
Taka była prawda. Pozostało mu żyć dalej i wypełniać
swoje obowiązki. Wkrótce ukaże się artykuł Kelsey, a wów­
czas w jego życiu zapanuje kompletny zamęt. Trzeba egzy­
stować dalej i przetrwać jakoś całe to zamieszanie. Trudno
będzie jednak pogodzić się z myślą, że Kelsey Gates nadużyła
jego zaufania.
Musiał wyrzucić ją z serca. To najważniejsze zadanie.
Przymknął oczy i westchnął ciężko. Nie miał pewności, czy
kiedykolwiek zdoła tego dokonać.
Kelsey była ogromnie przywiązana do swego brata i szcze­
rze go kochała. Gdyby nie to, gołymi rękami rozerwałaby na
strzępy tego podłego aroganta.
-
Czas dorosnąć, Kelsey - perorował Jonas Gates.
-
Przestań mi dyktować, co mam robić. Nie nadajesz
się na mentora. Wy, urodzeni w latach sześćdziesiątych,
wszyscy jesteście zepsutymi egoistami żyjącymi wedle swego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \