[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozpaczą.
- Przyznaję, że to wielka pokusa, ale nie mam zamiaru zostawić cię tutaj
samego w tym stanie i uciec.
- Mam ci uwierzyć? Próbowałaś uciec już dwa razy.
- Nie masz wyboru. Daj mi kluczyki.
- Są w mojej prawej kieszeni. - Jack popatrzył na swoje ręce, a potem na
Lorelei. - Musisz je sama wyjąć.
Uniósł ręce nad głowę. Lorelei zbliżyła się i wsunęła rękę do jego
kieszeni. Poczuła zapach ogniska. Od bliskości Jacka zakręciło jej się w głowie,
on jednak nawet nie próbował jej dotknąć. Wyjęła kluczyki.
- Zaraz wrócę - obiecała.
Jack jednak opuścił ramiona, zamykając ją w uścisku.
- Obiecaj, że nie będziesz próbowała uciekać.
- Obiecuję - odrzekła jednym tchem. Wyrwała mu się i pobiegła do
samochodu. Przez chwilę czuła silną pokusę, by złamać obietnicę. Tak łatwo
byłoby wsunąć kluczyk do stacyjki i odjechać. To mogła być ostatnia szansa. Z
każdą godziną trudniej było jej się oprzeć bliskości Jacka. Spojrzała w jego
- 64 -
stronę i poczuła, że coś ją ściska w gardle. Siedział z ołówkiem w ręku,
wpatrzony w pozostałości mapy. Trudno, dała słowo, a poza tym przecież nie
może go tak zostawić...
- Jesteś kompletną kretynką, Lorelei Mason - mruknęła do siebie,
wyciągając apteczkę z samochodu. Lód stopniał, ale woda nadal była zimna.
Zamoczyła w niej ręcznik i zeszła ze wzgórza.
- Wyciągnij ręce - nakazała, podchodząc do Jacka.
Gdy nie zareagował, wyjęła ołówek spomiędzy jego palców i rzuciła go
na ziemię. Podniósł na nią wzrok; w jego oczach błyszczał gniew.
- Próbuję odtworzyć to, co zapamiętałem.
- To musi poczekać. Najpierw trzeba oczyścić te rany.
- Nie potrzebuję pielęgniarki.
- Trudno - mruknęła. - I tak ją masz. Daj mi ręce.
- Nic mnie nie obchodzą ręce! Nie rozumiesz? Próbuję odtworzyć to, co
było zaznaczone na mapie! Bez tego nigdy w życiu nie znajdziemy złota
Holendra.
- Zapomnij o tym przeklętym złocie. To nie jest ważne!
- Dla mnie jest. Mówiłem ci przecież, że to moja druga szansa!
W jego głosie i twarzy było coś takiego, co głęboko poruszyło Lorelei.
- Jack, znajdziesz tę kopalnię, z mapą czy bez niej. Jeśli ktokolwiek
potrafi ją znaleźć, to tylko ty.
Gniew Jacka wyraźnie mijał.
- Naprawdę w to wierzysz? - zapytał z mieszaniną nadziei i lęku.
- Tak. - Uświadomiła sobie, że to prawda. - W końcu sam się kiedyś
chwaliłeś, że jesteś najlepszy w znajdowaniu skarbów.
- Aha. Możliwe, że coś takiego powiedziałem.
Lorelei wylała wodę z manierki na jego ręce. Gdy je oczyściła, okazało
się, że poparzenia nie są aż tak wielkie. Lewa dłoń była tylko lekko spuchnięta,
a na prawej tworzyło się kilka pęcherzy.
- 65 -
- Pamiętam też, jak opowiadałeś, że ktoś próbował ci sprzedać na
Florydzie wykrywacz metalu, a ty mu powiedziałeś, że bardziej wierzysz w
swój instynkt.
Na ustach Jacka pojawił się lekki uśmiech.
- Zdaje się, że byłem kiedyś bardzo pewny siebie.
- Nadal jesteś.
- Dziwne, że pamiętasz takie rzeczy. Owinęła jego dłoń mokrym
ręcznikiem.
- Pewnie dlatego, że tego rodzaju męska arogancja wywierała duże
wrażenie na naiwnej osiemnastolatce.
- Byłaś we mnie zakochana.
- Byłam tobą oczarowana.
Odwinęła ręcznik, pokryła dłoń maścią i zawinęła w gazę. Jack przesunął
palcem po jej ramieniu.
- Czy to było tylko tyle, Lorelei? Oczarowanie?
- Tak - skłamała. - Byłeś ode mnie starszy i bardziej doświadczony.
Wydawało mi się, że to, co robisz, jest podniecające. Chyba żadna młoda
dziewczyna nie oparłaby się komuś takiemu jak ty.
- W takim razie chyba nie będziesz miała nic przeciwko temu, że
przeprowadzę mały eksperyment, żeby się upewnić? W końcu masz już
dwadzieścia osiem lat, a nie osiemnaście.
- Jaki eksperyment? - zapytała Lorelei podejrzliwie.
- Taki mały test, który powinien wykazać, czy twoje reakcje na mnie
spowodowane są wyłącznie hormonami, czy też kryje się za nimi coś więcej.
Ręka Lorelei wsmarowująca maść w lewą dłoń Jacka zadrżała.
- Myślę, że żaden test nie jest tu potrzebny - powiedziała, zabezpieczając
gazę plastrem.
Niespodziewanie Jack pochwycił ją za kostkę i pociągnął na siebie, a
potem przetoczył się, przykrywając jej ciało swoim.
- 66 -
- Puść mnie, Jack - zawołała Lorelei, próbując się wyswobodzić.
- Jeszcze nie przeprowadziliśmy eksperymentu - odparł, dotykając
wargami kącika jej ust. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \