[ Pobierz całość w formacie PDF ]

miejscowego lekarza.
"Doktor zbadał mój brzuch, a kiedy to robił, wydawało mi się, że wyskoczyłem ze swojego ciała aż pod sufit, skąd
patrzyłem w dół. Znalazłem się na drugim końcu pokoju, ponad szafą. Unosiłem się i nic mnie nie podtrzymywało. Nie
odczuwałem strachu, nie miałem też wrażenia, że jest coś nienaturalnego w tym, że tam jestem, chociaż pamiętam też,
że zastanawiałem się, dlaczego tam się znajduję. Czułem się dobrze, cały ten ból ustąpił.
Rozejrzałem się po pokoju i spojrzałem też poza drzwi w dół schodów do wykładanej kamieniami kuchni. Nie
mogłem zobaczyć tego z łóżka. Obserwowałem lekarza po prawej stronie i moją matkę, która trzymała mnie za rękę.
Widziałem też czuprynę rudych włosów na poduszce. Ich usta poruszały się, lecz nie słyszałem, co mówią.
Wyczuwałem, że kończy się moje życie, ale nie czułem żalu i nie było mi przykro z tego powodu.
Potem doktor podrapał mój brzuch szpilką i kiedy to zrobił pojawił się błysk światła, a ja zostałem jakby
wystrzelony z powrotem do mojego ciała i cały ból powrócił".
Wezwano karetkę i w drodze do szpitala w Ipswich wyrostek pękł. Pospiesznie przewieziono lana na salę
operacyjną, żeby oczyścić jego brzuch. Przez następne cztery tygodnie leżał w szpitalu i przebywał na
rekonwalescencji w domu. "Od tego czasu już przez całe życie nie byłem tak naprawdę chory. Doświadczenie to nigdy
się już nie powtórzyło -powiedział Ian, który rozwiódł się ze swoją żoną i mieszka teraz w Portsmouth. -Moja matka
dobrze pamięta ten dzień, bo lekarz powiedział jej, że prawie mnie stracili. Zabawne, ale pamiętam tamten pokój tak
dobrze i wiem, gdzie stały wszystkie meble, a nie mogę sobie przypomnieć domów czy pokoi, które dobrze znałem już
pózniej.
68
Przeżycie to zmieniło moje podejście do śmierci. Nie odczuwam przed nią strachu, bo wiem, że jest ona
doznaniem kojącym. i Opowiadałem moją historię innym ludziom i uwierzyli mi, mimo że sami nigdy nie
doświadczyli czegoś takiego. Mam nadzieję, że moja relacja będzie pocieszeniem dla kogoś, kto staje przed śmiercią.
Wiem, że kiedy przyjdzie na mnie czas, odejdę po cichutku".
Norbert Artherton także przeszedł przez pierwsze etapy doświadczenia z pogranicza śmierci -opuścił własne ciało,
uniósł się do góry i spoglądał w dół na siebie -kiedy miał cztery lata i zachorował na dyfteryt. Jest to bardzo
niebezpieczna choroba zakazna, która w Wielkiej Brytanii została niemal całkowicie wyeliminowana dzięki
szczepieniom. Choroba ta zaczyna się zazwyczaj w gardle, gdzie z tyłu powstaje błona, która w końcu całkowicie
blokuje przepływ powietrza.
Mieszkający teraz w Wimslow w Cheshire Norbert wspomina swoje doznanie tak samo wyraznie jak inni, mimo
że jego przeżycie bliskości śmierci zdarzyło się w 1931 roku. "zaraziłem się dyfterytem poprzez kontakt z piórami
indyka, którego moi rodzice oskubali w domu. Musiałem spędzić trzy miesiące szpitalu, z tego większość czasu
przebywałem w izolatce, bo w tamtych czasach dyfteryt kończył się śmiercią i wiele dzieci na niego umierało. Moje
wspomnienia są bardzo wyrywkowe. Nie pamiętam jazdy karetką do szpitala, nie pamiętam nawet spotkania z
lekarzem i dopiero moja siostra pózniej powiedziała mi o wielu wydarzeniach -na przykład o tym, że przyniosła mi
nową zabawkę.
Jednak pamiętam wyraznie, kiedy uniosłem się pod sufit. Mam lęk wysokości -nie mogę nawet wejść na drabinę,
ale tam nie czułem się zle. Zaczęło się od tego, że zawieziono mnie do jakiegoś pokoju. Teraz wiem, że była to sala
operacyjna. Pamiętam, jak zobaczyłem mojego ojca patrzącego na mnie zza szkła -był wyraznie zmartwiony. Nie
pozwolono mi na spotkanie z rodziną, ponieważ dyfterytem bardzo łatwo się zarazić. Zdawałem sobie sprawę z tego,
że założono mi gazę na twarz -w ten sposób dawano wtedy narkozę. Zrobiono mi również tracheotomię, żeby pomóc w
oddychaniu, chociaż tak naprawdę nie pamiętam, żebym miał z tym kłopoty.
Potem znalazłem się w górze na suficie, unosiłem się tam i patrzyłem w dół. Zobaczyłem małego chłopca
leżącego w łóżku. Obok niego siedziała pielęgniarka. Był otulony kołdrą i widać było tylko jego malutką bladą buzię.
W ogóle się nie ruszał. Widziałem go wyraznie, mimo że byłem ponad metr od niego -to było tak, jakbym patrzył na
kogoś po drugiej stronie drogi.
Nie wydaje mi się, bym w wieku czterech lat miał zbyt duże pojęcie o tym, jak wyglądam, ale jakoś wiedziałem,
że ten chłopiec w łóżku to ja. Nie miało dla mnie znaczenia, że znajduję się poza ciałem -to nie było dziwne. Nie
miałem pojęcia o umieraniu -nic takiego nie przyszło mi do głowy. Po prostu tam na górze było mi bardzo wygodnie".
Kiedy Norbert spojrzał w dół na siebie, zauważył, że dziecko na dole było skąpane w bardzo jasnym świetle.
Kiedy teraz sobie to przypomina, zastanawia się, czy było to światło elektryczne. W domu mieli lampy gazowe. Uważa
też, że to dziwne, z medycznego punktu widzenia, by oświetlić takim jasnym światłem dziecko po operacji, poważnie
chore. Po namyśle Norbert doszedł też do wniosku, że to światło, które jest wspólną cechą wspomnień wielu ludzi, jest
niezbędnym składnikiem każdego takiego doświadczenia, ponieważ wiele osób umiera w ciemności. Norbert uważa, że
umiejętność "widzenia" jest niezbędnym składnikiem zetknięcia się ze śmiercią.
Jego przeżycie skończyło się tak samo szybko, jak się zaczęło. Pozostałe wspomnienia Norberta z pobytu w
szpitalu są mgliste, ale można się tego spodziewać u czteroletniego dziecka. Tylko przeżycie z pogranicza śmierci jest
wyrazne, chociaż zapamiętał też, jak uczył się chodzić i jak pielęgniarki, otulone w duże peleryny, zabierały go na
spacery.
Jego pobyt w szpitalu trwał trzy miesiące, a kiedy opowiedział swojej mamie o tym, co, jego zdaniem, się z nim
stało, odpowiedziała mu, że bredzi. Potraktowała jego wspomnienia jak majaki, a jej protekcjonalne podejście
sprawiło, że wahał się, czy wspominać o tym ponownie. Kiedy jeszcze raz wrócił do tego tematu, spotkał się z
nieufnością i kpinami.
Norbert wyzdrowiał i chociaż teraz jest diabetykiem, nigdy już nie chorował tak bardzo, żeby jego życie było
zagrożone. Uważa, że wspomnienia o zablokowaniu gardła i operacji, która miała umożliwić oddychanie, są wciąż
pogrzebane w jego podświadomości, bo od czasu do czasu budzi się w środku nocy z okropnym uczuciem, jakby się
dusił. Wszystko wraca do normy, kiedy tylko dobrze się dobudzi.
Wspomnienia związane z doświadczeniem bliskości śmierci pozostały z Norbertem przez cały okres dzieciństwa i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nadbugiem.xlx.pl
  • img
    \