[ Pobierz całość w formacie PDF ]
niego nie odczepi, że go kocha, z nogami czy bez.
Przeczytała mu, rzecz jasna, kolejny fragment ,,Du-
my i uprzedzenia .
Ian udawał, że śpi, ale czuła, że wraz z nią płynął
w rytm opowieści.
,,Z równą pewnością przemyśliwała o małżeń-
stwie Elżbiety z panem Collinsem. Sprawiało jej to
przyjemność, nieporównanie jednak mniejszą. Ko-
chała Elżbietę najmniej ze swoich dzieci i choć
uważała, iż Collins jest wystarczającą dla niej partią,
pan Bingley i dwór w Netherfields zaćmiewał pas-
tora i jego przyszłe małżeństwo .
Na tych słowach Juliet zamknęła książkę, myś-
152 Carolyn Zane
ląc, że Ian ma pewnie dość jej głosu jak na jeden
dzień.
A ty dokąd się wybierasz? odezwał się
gderliwie. Chyba nie przerwiesz w tym miejscu?
Co się stanie z Elżbietą?
Siostra i matka Iana stanęły właśnie w drzwiach
jego pokoju. Ich wargi rozciągnęły się w uśmie-
chu.
PoproÅ› mnie Å‚adnie, to zostanÄ™ i jeszcze ci
poczytam powiedziała Juliet.
Ani mi się śni.
Zmarszczyła brwi, udając, że się obraziła.
Wiesz, Ian, naprawdÄ™ zachowujesz siÄ™ fatalnie.
Rozumiem, że się nad sobą użalasz. Każdy by tak
pewnie robił na twoim miejscu. Ale nie musisz przy
okazji traktować mnie jak coś, w co przypadkiem
wdepnąłeś na podwórzu. Zależy mi na tobie. I nie
zmieni tego fakt, że postrzelił cię jakiś terrorysta.
Radzę ci, żebyś przywykł do tego, bo ja się nigdzie
nie wybieram. Nie zrezygnujÄ™ z ciebie. A teraz
wybacz.
StukajÄ…c obcasami, do pokoju stanowczym kro-
kiem weszła Penelope, mijając się z Juliet.
Ona ma świętą rację, braciszku. Ta dziewczyna
to skarb i będziesz ostatnim głupcem, jeśli pozwolisz
jej odejść.
Z rękami na biodrach Barbara Rafferty wyjrzała
zza ramienia córki.
Zgadzam siÄ™. Ian, kochanie, twoja siostra po-
Noc Juliet 153
sługuje się poetycką metaforą, ale ona ma rację.
Cymbał z ciebie.
Powiedziawszy, co miały do powiedzenia, matka
z córką wypadły z pokoju z wielkim oburzeniem.
Powiedziała głupiec! wołał Ian za matką
a nie cymbał. Mruknął jeszcze pod nosem
zgorszony: GÅ‚upiec!
ROZDZIAA ÓSMY
Przez dwa kolejne dni Juliet cierpliwie odwiedza-
ła w szpitalu rozdrażnionego Iana, przynosząc mu
rozmaite gry i kwiaty, karty i filmy. A on był wciąż
w kłótliwym nastroju i bez ustanku nękał go ból.
Mimo to uparcie przy nim siedziała, zabawiała
go, snuła przed nim plany ich wspólnej przyszłości,
on zaś głównie udawał, że śpi. Dbała o wszystkie
jego potrzeby i pomagała mu, gdy nie było akurat
w pobliżu pielęgniarek.
Nauczyła się od nich opatrywać jego ranę, by móc
przejąć ich obowiązki, kiedy Ian wyjdzie już do
domu. Personel uwielbiał ją, bo nie wchodziła pielęg-
niarkom w drogę, kiedy wykonywały swoje zajęcia,
za to chętnie w razie jakiejkolwiek potrzeby wspo-
magała.
Ian narzekał na nią każdemu, kto chciał go
słuchać. Skarżył się, że go nie opuszcza i nie daje mu
Noc Juliet 155
spokoju. Ale wszyscy dobrze widzieli, jaki staje siÄ™
ponury i nieznośny, kiedy póznym wieczorem Juliet
wychodzi do domu.
Trzeciego dnia Juliet zamknęła ,,Dumę i uprze-
dzenie około wpół do dwunastej w nocy, przeciąg-
nęła się i ziewnęła. Uświadomiła sobie, że nie dość, iż
przesiaduje na skraju łóżka Iana, ale wkrada się na
powrót do jego serca z żelaza. Nie zdziwiła się
zatem, gdy Ian odwrócił się od niej i jak to miał
w zwyczaju, zamknÄ…Å‚ oczy, udajÄ…c sen.
Podparła się na łokciu i szepnęła mu do ucha:
Dobranoc, jesteś wielkim aktorem. Wiem, że
nie śpisz. I wiem, że mnie kochasz. Ja też cię
kocham.
Kiedy wychodziła cichutko z jego pokoju, Ian
uśmiechnął się wbrew własnej woli.
Matka Iana czekała w korytarzu, żeby ucałować
go na dobranoc i wrócić do hotelu. Na widok Juliet
wstała i wzięła ją w czułe, ciepłe objęcia.
I jak tam dzisiaj nasz gbur?
Wydaje mi się, że nie czuje się najgorzej. Nie
jest jeszcze zbyt przyjazny, ale chyba powoli za-
czyna sobie zdawać sprawę, że jego nastawienie nic
nie pomaga.
Uhm. Kiedy był mały, zachowywał się iden-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]