[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chyba nie należysz do tych tchórzy, którzy uważają, że można się
zarazić nawet w ubikacji?
Wybacz, ale nie posądzałem cię o liberalne poglądy wymamrotał
Tom.
TLR
Widzisz przed sobą apolityczną osobę, obdarzoną zdrowym
rozsądkiem, która nie słucha bajek ani zle poinformowanych cykorów
oświadczyła Agatha A teraz czy możemy jechać dalej?
Podróż trwała w milczeniu. Agatha straciła zainteresowanie siedzącym
obok niej mężczyzną. Gdy dojeżdżali do Odley Cruesis, Tom powiedział:
Pewnie nie powinienem był wyrażać tego rodzaju obiekcji, ale mój
bliski przyjaciel zmarł na AIDS. Od tego czasu boję się tej straszliwej
choroby.
To wiele wyjaśnia odrzekła Agatha, już znacznie weselsza
Dotarliśmy na miejsce. Państwo Beagle mieszkają chyba w pierwszej
chacie.
Dom z czerwonej cegły z łupkową dachówką postawiono niegdyś
prawdopodobnie dla robotników pracujących na farmie. Zcieżkę do drzwi
frontowych również wyłożono cegłami. Wspaniała magnolia właśnie
rozkwitała w ogrodzie od frontu.
Agatha zadzwoniła do drzwi. Otworzył im niski, przygarbiony staruszek
w dwóch swetrach narzuconych na wystrzępioną koszulę i workowatych,
poplamionych spodniach. Miał pomarszczoną twarz. Resztki tłustych
włosów zaczesał na piegowatą czaszkę. Popatrzył na Agathę wyblakłymi
oczami.
A, to pani jest tą wścibską babą.
To Thomas Courtney, syn Miriam przedstawiła Agatha Toma.
Och, bardzo mi przykro. Proszę wejść. Moja kobita troszku choruje.
Na co? zapytał Tom szorstkim tonem.
Przeziębiła się.
Zaczekam w samochodzie powiedział Tom, wyraznie
zdenerwowany.
TLR
Przeziębienie to nie czarna śmierć! zaprotestowała Agatha.
No, dobrze wymamrotał z ociąganiem.
Pani Beagle siedziała skulona w fotelu. W pokoju cuchnęło moczem,
dymem z palonego węgla i olejkiem wintergrinowym2.
To syn Miriam przedstawił żonie Toma.
Pani Beagle, tak samo pomarszczona i przygarbiona jak jej małżonek,
opatuliła się w równie wiele ciuchów jak on. Agatha natychmiast skreśliła
ich w myślach z listy podejrzanych. Według jej oceny niełatwo by im było
przejść na drugą stronę ulicy, nie wspominając o popełnieniu morderstwa.
Agatha rozejrzała się dookoła, ale nie znalazła w salonie żadnego
miejsca do siedzenia. Charlie Beagle zapadł w fotel naprzeciwko żony. W
pokoju stała jeszcze sofa, ale zajmowały ją dwa wielkie, ospałe psy.
Czy widzieliście kogoś koło dworu, zanim spłonął? zapytała
Agatha.
W środku nocy? Spali my przecie. Usłyszeliśmy o pożarze dopiero z
rana odparł Charlie.
Wróćmy więc do zabójstwa Johna Sundaya zaproponowała
Uczestniczyli państwo w zebraniu protestacyjnym przeciwko jego
działaniom.
I guzik z tego wyszło mruknęła pani Beagle Pogadali my,
ponarzekali i tyle. Nic nie można było zrobić przeciwko temu okropnemu
człekowi.
Czy prócz Miriam i panny Simms ktoś jeszcze opuszczał pokój?
2
Olejek z krzewinek Gaultheria procumbens, uzyskany przez destylację. Zawiera 99% salicylanu
metylu. Stosowany m.in. w maściach na reumatyzm, lumbago itd. A także jako środek zapachowy
do produkcji herbatek, gorzkiego toniku, past i proszków do zębów.
TLR
Nie zauważyłem, ale ani ja, ani moja kobitka nie widzimy już tak
dobrze jak kiedyś przyznał pan Beagle Ale moim zdaniem Sunday
dostał, co mu się należało. Chciał nam zabronić zawieszenia świątecznych
dekoracji, chociaż wieszamy je co roku. Opisali nas nawet w Dzienniku
Cotswoldskim". Pokażę pani. Przysłali mi zdjęcie. Johnowi Summerowi
też.
Poczłapał do stołu przy oknie, zarzuconym stertami czasopism, gazet i
zdjęć.
O, jest! Popatrzcie no tylko!
Agatha obejrzała fotografię przedstawiającą dwie chaty obwieszone
światełkami. Summerowie postawili na dachu plastikowego Mikołaja i
renifera, a Beagle'owie podświetlony plastikowy żłobek w ogrodzie.
Agacie, która oglądała Makbeta", nagle przemknęło przez głowę, że zakaz
szpecenia otoczenia takimi koszmarkami to jedyne pozytywne dokonanie w
całym życiu Johna Sundaya.
Nagle zmrużyła niedzwiedzie oczy. Uświadomiła sobie bowiem, że
Charlie Beagle chyba jest znacznie sprawniejszy niż myślała, skoro zdołał
wtaszczyć na dach plastikowego Mikołaja i renifera, nie wspominając o
umocowaniu całej masy lampek.
Tak bogata dekoracja musiała kosztować mnóstwo pracy
zauważyła ostrożnie Chyba zajęło to panu całe wieki.
O tak. Zaczynałem zawsze w pazdzierniku. Po troszku, po troszku i
zawsze do świąt zdążyłem.
Czy sam pan wnosił na dach tę figurkę świętego?
Tak. Przepycham go przez lufcik na poddaszu. To łatwe.
Czy chcesz o coś zapytać? spytała Agatha Toma, który stał,
zasłaniając nos i usta chusteczką do nosa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]