[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Potem, kiedy się trochę przyzwyczaił, ujrzał czerwony blask dogasającego ogniska, a wyżej gwiazdy na tle
czarnego nieba. Po chwili dostrzegł też zarysy postaci poruszających się tu i tam lub stojących między Drzwiami a
ogniskiem. Usłyszał głosy: najwyrazniej głosy Kalormeńczyków. Zrozumiał, że spogląda ze Stajni w ciemność
Latarnianego Pustkowia, tam, gdzie stoczył swą ostatnią bitwę. Kalormeńczycy dyskutowali, czy wejść do środka i
zobaczyć, co się stało z Riszdą Tarkaanem (tyle że żaden nie miał na to ochoty), czy też od razu podpalić Stajnię.
Rozejrzał się ponownie wokół siebie i ledwo uwierzył oczom. Nad głową jaśniało błękitne niebo, a zielony kraj
rozciągał się w każdą stronę tak daleko, jak sięgał wzrok. Przy nim stali, śmiejąc się, jego nowi przyjaciele.
Wygląda na to rzekł Tirian i sam zaczął się śmiać że Stajnia widziana z zewnątrz i Stajnia widziana od
wewnątrz to dwa różne miejsca.
Tak przyznał lord Digory. Jej wnętrze jest większe niż to, co jest na zewnątrz.
Tak dodała królowa Aucja. W naszym świecie też była kiedyś taka stajenka, w której znajdowało się coś
większego niż cały świat. Przemówiła po raz pierwszy, a po drżeniu jej głosu Tirian poznał, dlaczego. Aucja
przeżywała wszystko o wiele silniej niż inni. Była po prostu zbyt szczęśliwa, by mówić. Chciał jeszcze raz usłyszeć
jej głos, więc powiedział:
Uczyń mi łaskę, pani, i opowiadaj dalej. Opowiedz mi całą waszą przygodę.
Po tym wstrząsie i huku powiedziała Aucja znalezliśmy się tutaj. Dziwiliśmy się tym Drzwiom tak jak ty.
Wtem otworzyły się po raz pierwszy zobaczyliśmy przez nie ciemność i wszedł wielki mężczyzna z szablą w
dłoni. Po rynsztunku poznaliśmy, że to Kalormeńczyk. Stanął przy drzwiach i wzniósł szablę, opierając ją na
ramieniu, gotów ściąć każdego, kto wejdzie. Podeszliśmy do niego i próbowaliśmy się z nim porozumieć, ale ani
nas nie widział,
ani nie słyszał. Nie rozglądał się też wokoło; przypuszczam, że w ogóle nie widział nieba, słońca i trawy. A potem
czekaliśmy dość długo, aż usłyszeliśmy, jak ktoś odsuwa rygiel z tamtej strony. Ten człowiek nie podniósł jednak
wyżej miecza. Wywnioskowaliśmy z tego, że ma rozkaz uderzyć w jednych, a innych przepuszczać. Ale gdy tylko
Drzwi się otworzyły, pojawił się nagle z tej strony Tasz, nikt nie zauważył skąd. A przez Drzwi wszedł wielki rudy
kot. Zobaczył Tasza, wrzasnął i czmychnął z powrotem w ostatniej chwili, bo potwór już chciał go dziobnąć; nawet
uderzył dziobem w zamykane Drzwi. Teraz ten żołnierz też ujrzał Tasza i padł przed nim na twarz. Ale Tasz
zniknął. Potem znowu czekaliśmy przez długi czas. W końcu Drzwi otworzyły się po raz trzeci i wszedł młody
Kalormeńczyk. Podobał mi się. Wartownik przy Drzwiach spojrzał i wyglądał na bardzo zaskoczonego, jakby się
spodziewał kogoś innego...
Teraz już wszystko rozumiem wtrącił Eustachy (zawsze miał brzydki zwyczaj przerywania komuś
opowieści). Ten żołnierz wiedział, że kot wejdzie pierwszy, i miał nie wyrządzić mu krzywdy. Potem kot by
wyszedł i powiedział, że zobaczył straszliwego Tasza. Miał UDAWA przestraszonego, żeby przerazić wszystkie
pozostałe zwierzęta. Ale Krętaczowi nigdy nie wpadło do głowy, że może zjawić się prawdziwy Tasz i że Imbir
wyleci naprawdę przestraszony. A potem Krętacz miał wysłać do środka tego, kogo zechce, i ten drab miał go
zabić, i...
Przyjacielu rzekł Tirian miękko przeszkodziłeś tej szlachetnej damie w opowieści.
No więc powiedziała Aucja wartownik był bardzo zaskoczony. To pozwoliło temu młodzieńcowi
przygotować się do walki. Zabił wartownika i wypchnął ciało przez Drzwi na zewnątrz. Potem powoli podszedł,
zobaczył nas, zobaczył to wszystko. Próbowaliśmy z nim rozmawiać, lecz zachowywał się jak w transie. Wciąż
powtarzał: Tasz, Tasz, gdzie jest Tasz? Idę do Tasza". Daliśmy mu spokój, a on poszedł gdzieś... o, tam. Podobał
mi się. A potem... och! Aucja skrzywiła się.
Potem odezwał się szybko Edmund ktoś wrzucił przez Drzwi małpę. I znowu pojawił się Tasz. Moja
siostra ma tak czułe serce, że nie chce mówić, co stało się pózniej. Tasz dziobnął tylko raz i już było po małpie.
45
Dostała to, na co zasłużyła wtrącił Eustachy. Ale obawiam się, że Taszowi nie wyjdzie to na zdrowie.
A potem ciągnął Edmund weszło z tuzin karłów, potem Eustachy, Julia, a na samym końcu ty, panie.
Mam nadzieję, że Tasz połknął również te karły rzekł Eustachy. Nędzne prosiaki!
Nie, nie uczynił tego powiedziała Aucja. I nie bądz okropny. One wciąż tutaj są. Nawet stąd można je
zobaczyć. Próbowałam się z nimi zaprzyjaznić, ale bez skutku.
ZAPRZYJAyNI się z NIMI! zawołał Eustachy. Gdybyś wiedziała, jak się zachowały...
Och, przestań, Eustachy powiedziała Aucja. Chodz ze mną i popatrz na nie. Tirianie, może ty coś z nimi
zrobisz?
Nie potrafię dziś wzbudzić w sobie miłości do karłów odparł Tirian. Ale na twoją prośbę, pani,
dokonałbym o wiele trudniejszych czynów.
Aucja poprowadziła ich i wkrótce wszyscy je zobaczyli. Był to bardzo dziwny widok. Karły nie spacerowały sobie
po okolicy, nie zajadały się owocami, nie leżały w trawie, odpoczywając po trudach tej nocy. Siedziały w ciasnym
kręgu nie patrząc wokoło i milcząc. Dopiero wówczas, gdy Aucja i Tirian stali już tak blisko, że mogli ich dotknąć,
podniosły głowy i zaczęły nimi obracać, jakby niczego nie widziały, tylko coś słyszały i próbowały poznać po
dzwięku, o co chodzi.
Uważajcie! odezwał się jeden z nich rozdrażnionym głosem. Uważajcie, gdzie idziecie. Za chwilę
wejdziecie nam na głowy.
Dobra, dobra odburknął Eustachy. Nie jesteśmy ślepi. Mamy oczy.
Muszą to być piekielnie dobre oczy, jeśli nimi coś tutaj widzisz rzekł ten sam karzeł (miał na imię Digiel).
Tutaj, to znaczy gdzie! zapytał Edmund.
Jak to gdzie, tępa głowo, TUTAJ odparł Digiel. W tej nędznej, ciemnej i śmierdzącej dziurze, jaką jest ta
przeklęta Stajnia.
Czy jesteście ślepi? zapytał Tirian.
A czy wszyscy nie jesteśmy ślepi w tych ciemnościach?
Ależ tu wcale nie jest ciemno, biedne, głupie karły! powiedziała Aucja. Nie widzicie? Spójrzcie wokoło!
Spójrzcie w górę! Nie widzicie nieba, drzew, kwiatów? Mnie nie widzicie?
Jak, do wszystkich bzdur na świecie, mam zobaczyć coś, czego tu nie ma? A ciebie nie widzę ani trochę lepiej
niż ty mnie w tych grobowych ciemnościach.
Ale JA ciebie WIDZ odparła Julia. Mogę ci to udowodnić. Masz fajkę w zębach.
To może powiedzieć każdy, kto zna zapach tytoniu.
Och, biedactwa! To okropne powiedziała Aucja. Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Schyliła się i
zerwała kilka fiołków.
Posłuchajcie, karły powiedziała jeśli nawet coś jest nie w porządku z waszymi oczami, to może macie
normalne nosy. Czujecie TO? i podsunęła Diglowi świeże, wilgotne kwiaty pod nos. Ale natychmiast musiała
odskoczyć, by uchylić się przed uderzeniem jego małej, twardej pięści.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]